Czytając reportaże, zawsze poszukuję jednego: stylu i języka Kapuścińskiego. Jest to moje subiektywne, egoistyczne i co chyba najważniejsze w pełni świadome podejście do autorów z kręgu literatury faktu. Oczekuję, od przedstawicieli tego gatunku: jasnych, precyzyjnych, „dynamicznych” zdań, niebagatelnego, pięknego języka, obiektywizmu (o ironio!), a co najważniejsze, niemego współuczestnictwa w danym wydarzeniu, współodczuwania. Myślałam, że trudno będzie sprostać wyżej wymienionym wymaganiom, lecz oto na horyzoncie moich literackich poszukiwań pojawił się Wojciech Tochman. Czapki z głów proszę Państwa!
Pozostał część recenzji >>TUTAJ
Wyprzedziłaś mnie ;) też to miałam w planach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBibliofilko -
OdpowiedzUsuń:)