poniedziałek, 10 marca 2014

Hajer jedzie do Soczi

Hajer jedzie do Soczi
Mieczysław Bieniek
Wydawnictwo Annapurna, 2014
304 strony
literatura podróżnicza / publicystyka
Sielskie obrazki i ciekawe miejsca. Historie zabawne, ale czasami także przerażające. Nieprawdopodobne przygody, której chciałoby się samemu przeżyć. Ale także chwila na wzruszenie. Mniej czy bardziej szczęśliwe spotkania pozwalają podróżnikowi zjeść kawior, wystąpić w telewizji, odpoczywać na plaży z niemieckimi Rosjanami czy nocować w monastyrze. Spać w dobrych miejscach, ale także w namiocie pomiędzy krzakami. Doświadczać złego, ale przede wszystkim dobrego ze strony Rosjan.

***

Zaskakujące jest jak mało książek na temat Rosji do tej pory trafiło do moich rąk. Zapewne po części dlatego, że nigdy szczególnie na takie pozycje nie zwracałam uwagi. A tymczasem Mieczysław Bieniek w swojej najnowszej książce przedstawił ten region świata w sposób przezabawny i ogromnie ciekawy. Wzbudził moje zainteresowanie i chęć bardziej dogłębnego zapoznania się z nim.

Pomyśleć, że nowa propozycja Annapurny to tylko dobry wstęp dla zapoznania się z Rosją byłoby sporym nadużyciem. Przedstawia się w niej nie tylko realizację szalonego i niekoniecznie bezpiecznego pomysłu przemierzenia Rosji na rowerze – z północy na południe. To ciekawe kompendium, w którym znajdzie się szeroki obraz rosyjskiego społeczeństwa i stylu życia tego narodu. Autor rozprawia się ze stereotypami (zarówno w myśleniu o Rosjanach, jak i o Polakach), ale także pokazuje ciekawe miejsca, które niekoniecznie zobaczymy w przewodnikach. Trzeba zaznaczyć, że jako były górnik zwraca baczną uwagę na przemysł i konsekwencje jego rozwoju. To jednak nie oznacza, że w tej publikacji nie znajdzie się miejsce dla błogich krajobrazów.

Mieczysław Bieniek sam siebie opisuje jako człowieka upartego: gdy ktoś mi zagra na nosie, to tym bardziej mam motywację, by się odegrać i walczyć do skutku [1] Hajer wie swoje. Dla niego wyzwanie to wyzwanie [2] Dzięki temu nieraz trafia w miejsca, które okazują się niezwykle ciekawe, nieodwiedzane, nieodkryte. Ale także popada w tarapaty. Nieraz pomyślałam, że podróżnik ma niebywałe szczęście. Z wielu nieciekawych sytuacji udało mu się wyjść bez szwanku. Groźby z nożem w ręku, zaproszenie od bandytów, podróż ze złodziejem to tylko niektóre nieciekawe sytuacje, jakich w tej książce jest wiele. Także policja nie raz dała się Hajerowi we znaki.

Hajer jedzie do Soczi to jednak nie tylko widokówki z Rosji. Mieczysław Bieniek przestawia nam obrazki z Polski czy Litwy, ale także mocno skupia się na Skandynawii, która dla mnie jeszcze pozostaje nieodkryta. Przejeżdżając przez kolejne ciekawe miejsca w tym regionie, autor wzbudził moje zaciekawienie. Narobił mi niezłego apetytu.

Książka to także – a może przede wszystkim – obraz Soczi na pół roku przed zimowymi Igrzyskami. Obraz nieładu i chaosu. Hajer niejednokrotnie odkrywa fuszerki, które jeszcze niedawno można było zobaczyć u nas. W jednym przypadku nawet mocno doświadcza jej na swojej skórze. Zastanawia się w jaki sposób to wszystko ma być gotowe na to ogromne wydarzenie sportowe. Obecnie już wiemy, jaki był tego wynik. Niemniej daje to spore wyobrażenie o Rosjanach.