środa, 25 stycznia 2012

Boris Reitschuster, Ruski ekstrem. Jak nauczyłem się kochać Moskwę

Boris Reitschuster jest niemieckim ekspertem zagadnień rosyjskich. Na pierwszej stronie książki wyznaje, że do naszych wschodnich sąsiadów wyruszył za swoją młodzieńczą miłością o imieniu Dana. Miłość przeminęła, Rosja została. Swojej przybranej ojczyźnie poświęcił niejedną książkę – Ruski ekstrem to kolejna pozycja jego autorstwa.

Reitschuster oddaje w nasze ręce zbiór felietonów, w których stara się jak najlepiej zobrazować atmoferę rosyjskiej stolicy, panujące tam zwyczaje, ludzkie charaktery. Niemal każdy przejaw tamtejszego życia wita ze zdumieniem, czasem irytacją; niektóre sprawy wprawiają go w osłupienie, innym razem brak mu słów. Cała książka składa się wielu zabawnych (póki niedoświadczanych na własnej skórze) historyjek. Mój ulubiony fragment – ściany w kuchni są tak krzywe, że uniemożliwiają zamontowanie szafek:

Gdy szwedzka prostota w formie zabudowanej kuchni z IKEA zderza się z rosyjską krzywizną, to pomóc tu mogą tylko pot, cierpliwość i dobra wyrzynarka. Nagle sierp i młot objawiają mi się w nowym świetle.

Swoją drogą nie dalej jak rok temu mieliśmy z Mężem podobny problem podczas zmiany wystroju przedpokoju – stanęliśmy przed niełatwym wyborem, czy brzeg tapety ma biec równolegle do podłogi czy lepiej do sufitu. Książki na ten temat nie napisaliśmy :)
Nie da się zapomnieć, że autor pochodzi z Niemiec: nie raz i nie dwa szokuje go coś, co nam, Polakom, wydaje się zupełnie do pomyślenia, a czego nasi rodzice mogli zakosztować na własnej skórze (jak choćby długaśne kolejki i puste sklepowe półki). Z jednej strony się zastanawiam – czy to, że niektóre sytuacje znamy z autopsji, czyni je mniej absurdalnymi? Z drugiej jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że autor nieco przesadza, gdy na każdym kroku zderza się z rzeczywistością zupełnie niespełniającą jego oczekiwań.

Dalszy ciąg tutaj