wtorek, 15 listopada 2011

Rumunia. Podróże w poszukiwaniu Diabła

Michał Kruszona
Zysk i S-ka, Poznań 2007


Zaskoczyła mnie ta książka negatywnie, niestety. Pięknie wydana, pełna ciekawych zdjęć, przy pobieżnym przejrzeniu obiecuje ciekawą lekturę na temat Rumunii. I ten podtytuł: Podróż w poszukiwaniu Diabła – sugerujący, że nie będzie to przewodnik po zwyczajnym kraju, ale opowieść ukierunkowana na przekazanie określonego klimatu ojczyzny najsławniejszego, choć zmyślonego wampira i nie mniej słynnego, szkoda że nie fikcyjnego komunistycznego zbrodniarza. Miałam więc nadzieję przeczytać o Rumunii nie z tego świata, pełnej rzeczy i zjawisk niezwykłych, wierzeń, dziwów i spraw nadprzyrodzonych. Liczyłam, że autor pokusił się o poszukiwanie śladów i źródeł różnych mrocznych historii, kojarzonych z rumuńskimi krainami.

I z każdym rozdziałem rozczarowywałam się coraz bardziej. Tekst popełniony przez pana Kruszonę, to zbiór jego snów, wizji i omamów, przerywany opowieściami o tym, co zjadł i wypił. Może pod wpływem tej diety, a może z innej przyczyny w głowie autora co i rusz rodziły się opowieści o spotkaniach z istotami nie z tego świata. Cały mistycyzm książki sprowadza się do tego, że dojrzał diabła w bezpańskim koniu, w obrazach na szkle, antykwariuszu z Sigiszoary, a nawet w znajomej z Bukaresztu.

Jeśli zatem jesteście ciekawi, co się zdawało Michałowi Kruszonie podczas podróży po Rumunii, bo czytajcie na zdrowie. Ale jeśli szukacie jakiejś pogłębionej wiedzy na temat żyjących tam ludzi, ich wierzeń i obyczajów, to w tekście niewiele znajdziecie. Najlepsze, co w książce jest na ten temat, zawarto na zdjęciach i w opisach do nich. I te polecam, bo są naprawdę fajne.

Więcej na moim blogu. Zapraszam.