środa, 21 marca 2012

Podglądając Innego; Polscy trawelebryci w Ameryce Łacińskiej

Marcin Florian Gawrycki
Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2011


Zacznę od tego, że książka napisana jest bardzo przystępnie i czyta się ją jak reportaż. To tak na początek, żeby zrównoważyć wzmiankę o wydawnictwie (Uniwersytet Warszawski) i nie odstraszyć potencjalnych czytelników informacją, że jest to pozycja popularnonaukowa, a jej autor – to doktor habilitowany, adiunkt w Instytucie Stosunków Międzynarodowych UW. Uważam bowiem, że tę książkę powinni przeczytać wszyscy, których interesuje, jak wygląda współczesne życie ludzi z innych stron świata, z innych kultur i egzotycznych dla nas miejsc na świecie. Niezależnie od tego, skąd czerpiemy wiedzę o losach ludzi z krajów odmiennych od naszego – warto skonfrontować swoje poglądy na inne kultury z tym, co napisał Gawrycki o naszym postrzeganiu Innego. Gawrycki wysuwa bowiem tezę, że
„Konstruowanie naszych wyobrażeń na temat innych kultur ma u samego podłoża założenie europejskiej wyższości”1
i nadal nie pozbyliśmy się tego uczucia, odmawiamy Innemu podmiotowości, postrzegamy go przez pryzmat naszej, lepszej (według nas) kultury, przez co pewnych jego zachowań wręcz nie jesteśmy w stanie zaakceptować. Nie zamierzamy go poznać i zrozumieć, ale obejrzeć, podejrzeć, porównać z nami i znaleźć potwierdzenie tego, co zakładamy już na wstępie – że to my jesteśmy lepsi, ważniejsi, bardziej cywilizowani i że to nam żyje się lepiej. A takie podejście na pewno nie prowadzi do zrozumienia i dialogu. 
 
Według Gawryckiego podróżnicy wcale nie jadą do odległych zakątków świata, żeby je poznać, ale po to, aby umocnić i nas i siebie w przekonaniu, że tam jest tak, jak myśleliśmy, czyli egzotycznie, kolorowo, biednie, ale szczęśliwie. I ani oni, ani my nie chcemy wiedzieć, jak jest naprawdę, czym rzeczywiście żyją ci ludzie, nie chcemy dostrzegać ich podmiotowości ani sprawczości, ich potrzeb i starań, aby te potrzeby zaspokoić, a wolimy ograniczyć się do egzotyki i szukania potwierdzenia dla własnego poczucia wyższości.
Tezę tę Gawrycki udowadnia sięgając do przykładów z polskich filmów podróżniczych naszych najbardziej znanych trawelebrytów – Martyny Wojciechowskiej, Wojciecha Cejrowskiego i Roberta Makłowicza oraz Elżbiety Dzikowskiej i Tony'ego Halika.
Trawelebryta, aby nim pozostać, musi nadążyć za gustami masowego odbiorcy, a to znaczy, że zamiast opowiadać i pokazywać prawdę o świecie, po którym podróżuje, musi wpisać się w oczekiwania widza, musi dostarczyć egzotyki i inności, atrakcyjnego widowiska, aby zapewnić sobie odpowiednią oglądalność. Stąd w jego programach tak często pojawia się skłonność do egzotyzacji i uogólniania, do schlebiania gustom widzów poprzez utwierdzanie stereotypów, wygłaszanie „prawd obiektywnych” kosztem rzetelności i poszanowania podmiotowości Innego, a także kosztem rezygnacji z prezentowania rzeczywistego współczesnego obrazu odwiedzanych krajów i prawdziwych problemów żyjących w nich ludzi.
Gawrycki demaskuje ten europocentryczny model postrzegania Innego, sowicie ilustrując swoje twierdzenia opisami scen z filmów wyżej wymienionych podróżników. W kolejnych rozdziałach rozprawia się z mitami pokutującymi na temat ludności Ameryki Łacińskiej. Wykazuje, jak chętnie i łatwo twórcy tych filmów esencjalizują i egzotyzują życie ludności tubylczej Ameryki. Nie unika też przytaczania scen świadczących o próbach wyjścia poza schematy, jednak tych pierwszych wątków jest w programach podróżniczych więcej i to ten przekaz utrwala się niestety w pamięci widza. I tak betonują się nasze poglądy na temat roli mężczyzn i kobiet, biedy, egzotycznego trybu życia „Indian”, wierzeń, medycyny... Tymczasem rzeczywistość jest inna i o wiele bardziej złożona. Jednak aby to dostrzec, należałoby przyznać mieszkańcom Ameryki Łacińskiej podmiotowość, uznać sprawczość ich działań i nie przyrównywać wszystkiego do naszego własnego modelu życia. 

Można zgodzić się z Gawryckim w całości, części, albo nie zgodzić w ogóle, ale przeczytać tę książkę naprawdę trzeba, bo ona zmusza do zastanowienia się nad tym, jak patrzymy na Innych. To pozycja, która może otworzyć oczy tym, którzy zbyt ufnie podchodzą do „prawd” o Innym, serwowanych nam przez sławnych podróżników, albo umocnić w przekonaniu tych, którzy w prawdziwość tych przekazów powątpiewają. 
 
Jeśli więc naprawdę chcemy dowiedzieć się, jak wygląda rzeczywistość w krajach odmiennych od naszego, a nie tylko bezmyślnie i bezrefleksyjnie łykać medialną papkę, powinniśmy cały czas pamiętać, jakie mechanizmy rządzą powstawaniem tego typu filmów. I dlatego książka Marcina Floriana Gawryckiego wydaje mi się tak cenną i ważną pozycją wśród lektur każdego czytelnika książek i widza filmów podróżniczych.  


Więcej na moim blogu. Zapraszam.

1s. 13.