niedziela, 30 stycznia 2011

"Blondynka śpiewa w Ukajali" - Beata Pawlikowska

O czym myślę, gdy słyszę: Ameryka Południowa? O mieście Inków, Azteków, o amazońskiej dżungli, cudnej roślinności, zwierzętach, które można spotkać tylko tam, o niesamowitych plemionach zamieszkujących do dziś tę dziką przestrzeń. Tego też spodziewałam się po książce B. Pawlikowskiej. A co otrzymałam w zamian?


Tego dowiecie się, klikając TUTAJ. Zapraszam na mojego bloga :)


Paideia

"Dzisiej narysujemy śmierć" - Wojciech Tochman

   Tochman przywalił mnie tą książką jakby ważyła tonę, a ma zaledwie 150 stron... O ludobójstwie w Rwandzie trochę się już naczytałam, film obejrzałam, ale reportaż polskiego twórcy spowodował, iż jestem w wielkim szoku; mam w głowie nowe połączenia, ale nie są to synapsy neuronów, a jelita ofiar. Litery układające się w słowa niejednokrotnie raniły oczy niczym ostrze maczety, a emocje zawarte między nimi potrząsały mną z niewiarygodną siłą, namacalnie niemal łapiąc za ramiona.




















   Obawiałam się, że reportaż ten będzie czytaniem już czytanego, przybranego jedynie w nową oprawę. Ale nie, nic podobnego. Tochman naprawę po coś do tej Rwandy jeździł, stawiał odkrywcze pytania, naświetlał problem z niedotykanej dotąd strony. Drążył nie dając się zbyć. Starał się zachować reporterski obiektywizm, ale nie wahał się wyciągnąć palec i stwierdzić: "To ty jesteś winny". Zamiast silić się jedynie na odkrywanie warstw ziemi z ofiar 1994 roku w poszukiwaniu nie wiadomo właściwie komu do czego potrzebnej  prawdy, Tochman zdziera maskę obłudy jaką obwarował się wobec nich świat.  
Na całość recenzji zapraszam serdecznie na mojego bloga: Kartek szelest.

Cuba libre. Notatki z Hawany.

Niskie zarobki, kłopoty ze zdobyciem porządnego ubrania i rozkwitająca w związku z tym sztuka samodzielnej produkcji ubiorów, brak dostępu do urozmaiconej żywności, cenzurowanie książek, które mogą być dostępne na rynku, brak lekarstw i porządnych szpitali, propaganda partyjna sącząca się z telewizorów i radia, państwo kontrolujące możliwie wiele aspektów życia obywatela, więzienie za sprzeciwianie się władzy - brzmi znajomo? Tak, niektórzy z nas to przeżyli i pamiętają, ci młodsi nieraz o tym czytali. Wspomnienia z Polski sprzed 1989 roku? Nic podobnego - to świeże wrażenia ze współczesnej Kuby.

Yoani Sánchez, trzydziestokilkuletnia Kubanka zarabiająca na życie sprzątaniem i nielegalnym oprowadzaniem turystów po Hawanie, pewnego dnia zaczęła opisywać codzienne życie w swoim kraju. Żeby umieścić swoje notatki w internecie, przekradała się do hotelu i udawała cudzoziemkę - jako Kubanka nie miałaby szans, żeby umieścić swoje zapiski w sieci. Pisała o tym, jak nie podoba jej się rzeczywistość w kraju, jak nieudolna jest władza, jak trudno żyje się na co dzień, w państwie, którego mieszkańcy nie mają dostępu do tak podstawowych - wydawałoby się - produktów, jak mleko czy mięso, gdzie władze reglamentują dostęp właściwie do wszystkiego, gdzie na czternaste piętro trzeba wchodzić piechotą, bo zepsutej windy nie ma czym naprawić. Sánchez ma umiejętność wybierania z rzeczywistości takich szczegółów, dzięki którym opisywane miejsca i zdarzenia stają przed oczami jak żywe. To wielki dar, coś absolutnie niewyuczalnego. Sánchez nie pisze o niczym nadzwyczajnym, notuje tylko to, co codziennie wokół siebie widzi. W jej tonie pobrzmiewa gorycz, zgryźliwy humor, rozczarowanie i jednoczesny bunt przeciw biedzie, przeciw poczynaniom partii, przeciw ciągłej cenzurze i przeciw przejawom rozkładu społeczeństwa.

Jest przy tym niezwykle uparta i mimo nacisków nie zamierza przestać pisać. Padają na nią absurdalne podejrzenia o działanie z ramienia CIA, musi uciekać się do coraz to nowych wybiegów i sztuczek, żeby móc się dzielić z czytelnikami swoimi obserwacjami. Choć blog zablokowano dla Kubańczyków, a jej samej zakazano wyjazdu z kraju - nie pozwolono jej odebrać żadnej z nagród, jakie otrzymała za to, co pisze na swoim blogu - nie przestaje pisać. W 2008 roku Time uznał ją za jedną ze 100 najbardziej wpływowych intelektualistów świata. Yoani Sanchez ironicznie komentuje, że jest prawdopodobnie jedyną osobą z tej listy, która myje swoje własne podłogi i brak jej pieniędzy na przejazd autobusem. Skromna kobieta, która nie ma możliwości, by wykorzystać swój dyplom filologa i zdolności informatyczne musi, okazuje się być niezwykle niezłomną osobą i nietuzinkową osobowością.

Jej blog, tłumaczony na bieżąco na kilkanaście języków, ukazał się w formie książki Cuba libre. Notatki z Hawany. Rewelacja; i mam tu na myśli zarówno styl, treść, jak i osobę autorki, która wykazuje się wielką odwagą i determinacją, by mówić światu, co dzieje się na Kubie poza strefami, które oglądają turyści.

Aperitif:

W latach osiemdziesiątych jechałam w radzieckiej lokomotywie, którą prowadził mój ojciec. Z siedzenia maszynisty zobaczyłam, że na torach, jakieś sto metrów przed nami, coś się rusza. To była krowa, przywiązana tak, że tylko łeb był na łasce pociągu. Zwierzę muczało i próbowało się wyrywać, bezskutecznie. Z niewinnością moich dziesięciu lat krzyknęłam do taty: "Zatrzymaj się! Krowa na torach!". Ale pociąg z trzydziestoma wagonami nie zatrzymuje się tak łatwo, a tym bardziej ze względu na zwierzę. Mój ojciec, ze spokojem kogoś, kto widział gorsze rzeczy na linii, wytłumaczył mi: "Nie martw się, właściciele sami je tak przywiązują, żeby zabił je pociąg i żeby mogli je zjeść. Mogą to zrobić tylko wtedy, gdy ja je przejadę". Kilka sekund później głuche uderzenie powiedziało mi, że ofiara się dokonała. Patrząc przez okno, dostrzegłam grupkę uśmiechniętych rolników, którzy biegli do martwego zwierzęcia.

wtorek, 25 stycznia 2011

"Zaginione miasto Z" David Grann


Proszę Państwa,  oto słów kilka o historii szaleństwa….

W roku 1925 angielski pułkownik Percy Fawcett wyrusza na poszukiwanie mitycznego Eldorado – złotej krainy. Udaje się w głąb amazońskiej dżungli wraz synem i jego kolegą, po to by udowodnić niedowiarkom, sceptykom, że mityczne miasto istnieje... 

Całość recenzji >>TUTAJ

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Jej portret


Przyznaje, zawsze mialam nieco wyidealizowany obraz Szwecji: w szczesliwym, czystym ekologicznie kraju zyja sobie blond-ludzie pijac ogromne ilosci kawy i jezdzac volvo/saabem. Kazdy ma meble z Ikei, mala flage w kotlecikach i losia w ogrodku.

Potem przyszedl czas na Szwecje z ksiazek Maj Sjöwall & Pera Wahlöö czy Henninga Mankella i wtedy na idealnym obrazie pojawily sie pierwsze rysy. Jak to, to oni nie sa szczesliwi?

Jako studentka filologii skandynawskiej nie moglam nie zabrac sie w koncu za reportaze Macieja Zaremby – dziennikarza polskiego pochodzenia mieszkajacego w Szwecji od 1969 roku. „Polski hydraulik i inne opowiesci ze Szwecji” to zbior reportazy pisanych w latach 1992-1994 & 2000-2007 i publikowanych w dzienniku Dagens Nyheter oraz magazynie Moderna Tider, a takze drukowanych juz wczesniej w Gazecie Wyborczej. Maciej Zaremba pisal swoje teksty po szwedzku i dla Szwedow, wiec tym bardziej rzuca sie w oczy krytyka tegoz spoleczenstwa. No i ta ironia, a miejscami nawet cynizm!


Po dalszy ciag zapraszam na swojego bloga :)

Jeżdżąc po "Jeżdżąc po cytrynach"

Jak to się mówi, "wszyscy wiedzą", że nie należy oceniać książki po okładce. Wiecie? Wiecie. Ja też wiem. Ale teoria nie przekłada się na praktykę, kiedy więc zobaczyłam taki oto sielski krajobraz, uległam czarowi okładki i wrzuciłam "Jeżdżąc po cytrynach" do koszyka, choć zasadniczo zimą zamierzałam czytać o zimie, a poza tym klimaty migracji ze zindustrializowanych części świata w części niezindustrializowane a gorące nigdy mnie nie pociągały. Chyba nawet pamiętam dokładnie, jak doszło do zakupu - ktoś mi opowiadał, jak fajnie jest w Andaluzji, na hasło "Andaluzja" zatem zadziałały u mnie pozytywne skojarzenia i książkę nabyłam, czego do dziś serdecznie żałuję.

Przepis Chrisa Stewarta na wspomnienia jest prosty i dobrze znany: jestem na wsi gdzieś na skraju Europy, to teraz jeszcze zrobię z siebie głupka i będzie śmiesznie (taka bowiem formuła kryje się pod okładkową zachętą wyrażoną słowami "urocza opowieść"). Nie od dziś wszak wiadomo, że ludzie najbardziej lubią te książki, które już znają. Nie pamiętam, kto jest autorem receptury na bestseller w stylu "rzucam wszystko w diabły i przenoszę się na francuską/ włoską/ hiszpańską wieś, a potem opisuję zmagania z tubylcami, fauną, florą i biurokracją", ale że receptura okazała się skutecznym środkiem spęczniającym konto autora, to nic dziwnego, że znaleźli się naśladowcy. Wróćmy jednak do Stewarta - otóż, przedstawiając siebie jako osobę niezbyt rozgarniętą i inteligentną, Stewart opisuje, jak agentka nieruchomości wrobiła go w kupno domu po złej stronie rzeki i w dodatku z lokatorami, jak świni bić nie umiał, ale się nauczył, a przed założeniem kurzej fermy kurę widział chyba jedynie na obrazku (takie w każdym razie chce sprawić wrażenie). Sprawnie za to strzygł owce, więc choć niektórzy pomstowali, że gwałci świętą tradycję niestrzyżenia owiec, to jednak udało mu się przekonać tych, którzy pomstować nie zamierzali, do cyklicznego pozbawiania owiec wełny. Głów kogutów jeść nie chciał, ale jadł, żeby się wydawać bardziej macho i żeby nie najeść się zamiast koguta - wstydu przed sąsiadami testosteronu pełnymi. To, jak Chris et consortes znaleźli się w Andaluzji i po co, to nieważne albo nie nasz czytelniczy interes, więc tego się nie dowiemy.

Nie wiem o Andaluzji ani wiele więcej, ani wiele mniej, niż przed zetknięciem się ze wspomnieniami Stewarta. Podobał mi się jedynie opis pogoni za wodą podczas nawadniania pól oraz relacja ze chrzcin córki Chrisa i Anny, żony, kiedy to na wspólne świętowanie zebrali się ich andaluzyjscy przyjaciele i znajomi. Zapamiętam też próby przyrządzenia angielskiej herbaty w puszkach po rybie w oleju. Apelowałabym jednak do przyszłych autorów, aby nie pisać, na litość boską, wymyślonych post factum dialogów; to się nie udaje prawie nigdy i nikomu. Byłabym także wdzięczna, gdyby nie podawać charakterystyk, które nic nie wnoszą i są nieprawdziwe, bo przeczą same sobie - ta sama osoba na górze strony snuje egzaltowane wynurzenia, a na dole podkreśla własną twardość i nieczułość.
Co by na to rzekła Wikipedia?

Tytuł "Jeżdżąc po cytrynach. Optymista w Andaluzji" odszyfrowuje się następująco: pierwszy człon to aluzja do drzew cytrynowych upuszczających obfitość swych owoców na drogi, którymi czasem trzeba przejechać. Drugi człon natomiast jest chyba tylko po to, żeby był i ładnie wyglądał (bo wygląda ładnie, obiecująco i wabiąco, prawda?); sensu ni związku z treścią nie ma żadnego.

A końcowa rada dobrej cioci brzmi: domniemanego optymistę, jego cytryny, owce i kury należy omijać z dala. Niniejsze ostrzeżenie nie dotyczy rzecz jasna nikogo, kto lubi książki źle napisane i jeszcze gorzej przetłumaczone.

PS Wersję beta niniejszej notki umieściłam na
moim blogu, ale możecie ją spokojnie ominąć.

niedziela, 23 stycznia 2011

Bardzo krótko o "Blondynce w dżunglii"

Pani Pawlikowska zaprasza nas do świata pełnego niecodziennych sytuacji. Wraz z jej książką znajdujemy się w Amazonii w najbardziej dzikich jej okolicach. Ciekawe opisy przyrody, zabawne historyjki, ale czasami również pełne "grozy". Czytając tą książkę często się dziwiłam. Bardzo łatwy język, myślę, że książkę tą mogą przeczytać również starsze dzieciaki. Zabawne rysunki stworzone przez samą autorkę oraz  Nieopublikowana dotąd "sesja dla Playboya", spowodowały, że miałam cały dzień dobry humor ;)



Dalszy ciąg tutaj

„Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893″ Anna Neumanowa

Moje wrażenie z lektury książki „Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893″ Anny Neumanowej TUTAJ

sobota, 22 stycznia 2011

"Kaprysik" Mariusz Szczygieł


W jeden wieczór przeczytałam świetne i zarazem przeurocze reportaże Mariusza Szczygła. To sześć historii o kobietach - jakże różnych, oryginalnych na swój sposób. Każdą z nich wyróżnia coś nietuzinkowego. Szczygieł potrafi ująć owo "coś" i mistrzowsko ubrać w s łowa. Cała recenzja tu.

czwartek, 20 stycznia 2011

"Dzisiaj narysujemy śmierć" Wojciech Tochman



Do niedawna nie miałam okazji poznać reportaży pisanych przez jednego z najbardziej znanych twórców reportaży, czyli przez Wojciecha Tochmana. Teraz już rozumiem skąd się biorą te wszystkie okrzyki zdumienia i zachwyty nad kunsztem pisarskim. I popieram je całym sercem, mimo tego, że autor jest bezkompromisowy i pisze tak, że czytanie boli...  Nie umiem jednak napisać "profesjonalnej" recenzji tej jakże ważnej i bardzo dobrze napisanej książki, będzie to więc garść luźnych przemyśleń z nią związanych. Z góry przepraszam, jeżeli wyjdzie chaotycznie i długo, ale poruszyła mnie ona bardzo i - mimo, że upłynęło sporo dni od jej przeczytania - ciągle jestem pod jej wrażeniem.

Co mną tak wstrząsnęło? Dlaczego nie jestem w stanie napisać recenzji, a tylko garść przemyśleń? Pełen tekst znajdziecie na moim blogu, zapraszam więc do czytania i komentowania (czy to tutaj, czy u mnie) - TUTAJ.

środa, 19 stycznia 2011

Plany wyzwaniowe Urshany

Nie pamiętam dokładnie wszystkich pozycji z literatury faktu, które przeczytałam, ale o kilku należy wspomnieć. Wśród reportaży króluje u mnie Ryszard Kapuściński, to chyba żadne zaskoczenie. Przeczytane książki tego autora to:

  • Heban
  • Cesarz
  • Imperium
  • Podróże z Herodotem
  • Kirgiz schodzi z konia
  • Wojna futbolowa
  • Szachinszach
  • Autoportret reportera
  • Lapidaria

Wydaje mi się, że to dość reprezentatywny zbiór, w związku z czym nie planuję w ramach wyzwania czytać Kapuścińskiego, a jedynie budzącą kontrowersję biografię Artura Domosławskiego Kapuściński non-fiction.

Ponadto czytałam w ciągu ostatnich kilku lat:

  • Mariusz Szczygieł, Gottland
  • Andrzej Stasiuk, Jadąc do Babadag
  • Krzysztof Varga, Gulasz z trulra

To niewiele, wszystkie jednak wymienione wyżej pozycje są znakomite i na długo pozostaną w mojej pamięci.

W ramach wyzwania planuję oczywiście przeczytać w tym roku sześć pozycji z kręgu literatury faktu. Co to będzie? O trzech mogę powiedzieć coś więcej, bo mam je na półce:

  • Mariusz Szczygieł, Zróbmy sobie raj - to priorytet
  • Wojciech Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Rio Anakonda - w ramach dokształcania się z literatury podróżniczej

A pozostałe trzy? Biorę pod uwagę nazwiska Hugo-Bader, Jagielski, Tochman - bez określania konkretnych tytułów. Będę się rozglądać wśród pozycji Wydawnictwa Czarne, bo tam można znaleźć wiele ciekawych propozycji. I oczywiście będę zaglądać na blog wyzwaniowy, zapewne wiele wpisów okaże się inspiracją.

niedziela, 16 stycznia 2011

Ryszard Kapuściński - Busz po polsku

Książkę nieraz miałam w ręku i odkładałam na półkę. Jakoś nie pociągał mnie ten "Busz..."  Książka ta kojarzyła mi się ze starymi wydaniami reportarzy, których nikt nie czytał, propagandą sukcesu,  siermiężnością życia w Polsce Ludowej. Książkę wpisałam jednak na listę lektur. Dlaczego? Bo skoro ukazuje się siódme wydanie ( rok 2008 ), to coś w tej książce być musi. 
Ciąg dalszy

"Podróże po Azji Środkowej: 1885-1890" Bronisław Grąbczewski

Opasłe tomiszcze wydawnictwa PWN z serii „Odkrywanie świata. Olgierd Budrewicz poleca” to genialne źródło informacji dla wszystkich pasjonatów literatury podróżniczej i reportażu. Szczególnie kiedy „Chcąc zachować atmosferę książki i pozwolić Czytelnikowi na podróż w czasie, wydawca zrezygnował z ingerencji w pisownię i stylistykę, opatrując tekst jedynie niezbędnymi przypisami”.

Od kiedy książka pojawiła się w księgarniach czaiłam się na jej zakup, gdyż Azja to kontynent, z którego opowieści chłonę jak gąbka.

Książka ta jest dość ostatnio popularna na blogach, ale wcale mnie to nie dziwi, gdyż to genialny zapis odwagi, pasji i obserwacji, a więcej o niej na MOIM BLOGU
Zapraszam

"Czekając na Roberta Capę" Susana Fortes

Wiem, że być może nie jest to książka napisana przez reportera, czy dziennikarza, wiem, że to książka z półki "beletrystyka" czy "literatura piękna" ale.. to książka o parze fotoreporterów wojennych, których zdjęcia stały się ważnym krokiem w fotografii reportażowej. Zwróćcie uwagę na te dwie postaci : Gretę Taro i Roberta Capę, którzy w książce Susany Fortes jawią się jako burzliwie kochająca się para. Istnieli naprawdę, a ja się cieszę, że mogłam ich poznać.



Moje wrażenia z lektury tej książki TUTAJ. Zapraszam.
Mary

sobota, 15 stycznia 2011


Po raz pierwszy o Annie Neumanowej usłyszałam w momencie, w którym zaproponowano mi ksiązkę do recenzji. Mam ogromne podejrzenia, że w całej Polsce słyszał o niej jakiś promil obywateli. Teraz już mogę to powiedzieć: a szkoda!
Szkoda, bo to kobieta niezmiernie interesująca. Panienka, która urodziła się i żyła w majątku rodzinnym na Pokuciu, a która to została wydana za mąż za konsula austrackiego. I to właśnie dzięki temu miała okazję spędzić kilkanaście lat na podróżach. A my mamy aktualnie możliwość poznania jej wrażeń z życia w czterech krajach: Rumunii, Bułgarii, Egipcie oraz Grecji.

Całą rezencję tej niezmiernie ciekawej książki możecie znaleźć na moim blogu - TUTAJ. Zapraszam do lektury i dyskusji :)

czwartek, 13 stycznia 2011

"Gottland" Mariusz Szczygieł


Czechy mnie fascynują, uwielbiam język czeski, lubię o Czechach czytać i ich poznawać. Musiałam więc sięgnąć po zbiór reportaży największego polskiego czechofila czyli Mariusza Szczygła. Zobaczcie sami, jak mi się podobały.

Witold Szabłowski "Zabójca z kraju moreli. Reportaże z Turcji"

Witold Szabłowski już na studiach zaczął swą przygodę z Turcją. „Zabójca z miasta moreli” to zbiór reportaży publikowanych wcześniej w „Dużym Formacie”.  Reporter Gazety Wyborczej zabiera nas na pielgrzymkę po tureckiej ziemi. Wraz z Szabłowskim zaglądamy do Malatyi- miasta moreli, pod którym urodził się Mehmet Ali Ağca- zamachowiec, który strzelał do Jana Pawła II, odwiedzamy Stambuł, w którym żył popularny turecki poeta Hikmet, mający polskie korzenie (jego pradziadkiem był Praojciec Turków  - Mustafa Celaleddin-Borzęcki) oraz premier Erdoğan – ekspert od cudów i spraw niemożliwych. Zaglądamy również do rejonów przeklętych, a takim jest Diyrbakir- stolica Kurdów- gdzie dokonuje się najwięcej „honorowych zabójstw”. W każdym miejscu reporter szuka śladów swoich bohaterów, szuka ludzi, którzy mogli by ich znać. 
Całość tekstu do przeczytania na stronie e-czaskultury. Zapraszam!

środa, 12 stycznia 2011

Reporterskim okiem

Do wyzwania "Reporterskim okiem" zgłosiłam, bo zauważyłam, że mam w literaturze reportażowej mam znaczne braki. Czytałam – jak każdy – Kapuścińskiego, ale było to tak dawno, że aż nie prawda.
Z zapartym tchem odkrywałam zniszczoną Hiroszimę z Johnem Hersey'em, ale od tego czasu za wiele nie przeczytałam. Dlatego oto jestem :) Chcę powtórzyć Kapuścińskiego i Hersey'a. W domu mam ze zbiorów podróżniczki Dorotki:

„Kobietę na krańcu świata” oraz „Etiopia. Ale Czat!” Martyny Wojciechowskiej,
„Trzy filiżanki Etiopii” Wojciecha Bobilewicza
oraz „Prowadził nas los” podpisaną przez Kingę & Chopina (może nie zawodowych reporterów, ale reportaż ze swojej podróży napisali).

Zajrzę jeszcze, czym dysponuje zaprzyjaźniona biblioteka. Mam chrapkę na Cejrowskiego i Pawlikowską, ale zobaczymy, co uda się upolować.

kornwalia i reportaże

Nowy rok, nowe wyzwanie. Spory ich wysyp jest teraz, mnie zainteresowało tylko to, bardzo lubię czytać reportaże oraz książki podróżnicze, no i jestem wielką fanką Kapuścińskiego. Bardzo dobry pomysł z brakiem ograniczenia czasowego, to będzie dla mnie kopalnia nowych tytułów.

Z proponowanych lektur przeczytałam te pozycje:

1. Ryszard Kapuściński - Dlaczego zginął Karl von Spreti
2. Jacek Hugo - Bader - Biała gorączka
3. Ryszard Kapuściński - Heban
4. Ryszard Kapuściński - Szachinszach
5. Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem
6. Ryszard Kapuściński - Jeszcze dzień życia
7. Ryszard Kapuściński - Ten Inny
8. Ryszard Kapuściński - Busz po polsku
9. Maciej Zaremba - Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji
10. Artur Domosławski - Zbuntowana Ameryka (jedyna nie będąca tak naprawdę reportażem)

W 2010 były więc 3 takie książki,w tym roku, zgodnie z założeniami wyzwania, powinno ich być 6. Do końca lipca przeczytam Peter Froberg Idling - Uśmiech Pol Pota, Melchior Wańkowicz - Ziele na kraterze i Beata Pawlikowska - Blondynka w dżungli. Potem zakładam, że pojawi się coś Kapuścińskiego, Tochmana i Jagielskiego.

wtorek, 11 stycznia 2011

"Podróże po Azji Środkowej. 1885-1890" Bronisław Grąbczewski


Ojciec Bronisława Grąbczewskiego był powstańcem biorącym udział w powstaniu styczniowym, a sam Bronisław rósł w domu o patriotycznych korzeniach. Jednak, gdy dorósł był na rozdrożu: podążać za głosem patriotyzmu, czy głosem pasji? Bo był z niego pasjonat podróży, odkrywania nieznanego, miał żyłkę awanturnika. To wszystko spowodowało, że zaciągnął się do armii rosyjskiej, jednak jednocześnie - by uniknąć "zaszkodzenia rodakom" wnioskował o skierowanie do Azji. I tak zaczęło się jego niesamowite życie podróżnika i odkrywcy.

"Podróże po Azji Środkowej. 1985-1890" to zbiór trzech samodzielnie wydanych książek, które po wielu latach Wydawnictwo PWN zdecydowało się wydać w jednej księdze, by dać nam szansę poznania dokonań naszego znamienitego rodaka. Bo jest o czym pisać, o czym mówić! Brał onudział w wielu ekspedycjach politycznych i poznawczych. W ich trakcie skrupulatnie notował swoje spostrzeżenia, robił pomiary meteorologiczne i geograficzne, zbierał kolekcje przyrodnicze, robił zdjęcia. Innymi słowy - odkrywca doskonały :) A miał okazje zbadać tereny albo w ogóle jeszcze dla ludzi "ucywilizowanych" nieznane, albo znane w bardzo niewielkim stopniu.

Całą recenzję znajdziecie na moim blogu - http://ksiazkowo.wordpress.com. Serdecznie zapraszam do odwiedzin i dyskusji! :)

Witam i ja

Nie chcę z góry układać swojej listy lektur - przeczytam to, co zdobędę. Po prostu.

W tej chwili mam już na swojej półce (z dotąd nieprzeczytanych):
  • Pomarańczowy majdan Marcina Wojciechowskiego,
  • Pijanych Bogiem Maxa Cegielskiego,
  • Samsarę Tomka Michniewicza,
  • Rumunię - podróże w poszukiwaniu diabła Michała Kruszony.
Natomiast czytałam już (między innymi):

Co więcej, posiadam te książki na własność (jak i kilka innych - można je wyśledzić tu), i chętnie pożyczę je potrzebującemu. :)

poniedziałek, 10 stycznia 2011

I była dzielnica żydowska w Warszawie


Stwierdzi
łam, iż nie będe podawać listy lektur ze względu na to, że ostatnio zrobi
łam się niezwykle kaprysna w doborze książek i nie wiem co mi przyjdzie do g
łowy. Zacznę więc od recenzji książki z nowej serii wydawnictwa PWN Literatura Faktu "I by
ła dzielnica żydowska w Warszawie". Do dzie
ła


"I była dzielnica żydowska w Warszawie" nawiązuje tytułem do książki Marka Edelmana "I była miłość w getcie", choć niewiele ma z nią wspólnego, może poza ideą, która je łączy. Getto istniało, i choć trudno uwierzyć w dzisiejszych czasach w całe bestialstwo jakie miało miejsce, dzielnica stała i była świadkiem niewypowiedzianego. Mamy więc tu dwóch autorów, wymienionego już przeze mnie Marka Edelmana i Władysława Bartoszewskiego, dwóch ludzi stojących po różnych stronach muru jaki wyznaczał granicę aryjczykom.

http://smietankaliteracka.blox.pl

Witam i planuję :)

Witam wszystkich serdecznie i dziękuję Mooly za zgodę na uczestnictwo w tym wyzwaniu. Podejmuję go z wielką trwogą, ponieważ rzadko czytam reportaże i literaturę faktu. Chciałabym się przełamać i mam nadzieję, że to wyzwanie mi pomoże. Na początek krótka lista lektur już przeczytanych:

* "Wyspa daltonistów i wyspa figowców" O. Sacks
* "Jadąc do Babadag" A. Stasiuk (przerwana)

Lista planów czytelniczych równie mizerna:

1. "Blondynka śpiewa w Ukajali" B. Pawlikowska
2. "Jeszcze żyjemy" A. Kayitesi
3. Cokolwiek Kapuścińskiego


To tyle póki co. Mam nadzieję, że z czasem lektur będzie przybywać... Pozdrawiam i życzę wielu ciekawych przygód z literaturą faktu wszystkim uczestnikom wyzwania :)

niedziela, 9 stycznia 2011

Wojciech Tochman "Wściekły pies"

Zbiór reportaży Wojciecha Tochmana jest jak soczewka, w której skupia się całe zło otaczającej nas rzeczywistości. Autor „Wściekłego psa” wprowadza czytelnika w świat ludzkich słabości i cierpienia, które rodzą się z głupoty, bądź też z lęku przed wykluczeniem i społecznym napiętnowaniem. Pisarz, niczym tytułowy wściekły pies, czai się na każdego z nas, gryzie, wyje i szczeka, by zwrócić naszą uwagę na to, czego nie chcemy dostrzec.
Do przeczytania całej recenzji zapraszam do siebie na bloga.

Monotemowa lista lektur

Przy takich wyzwaniach zawsze ubolewam nad tym, że lista zawiera nie to, co  koniecznie chciałabym przeczytać, a to do czego jestem w stanie dotrzeć. Zabrzmiało to trochę dramatycznie, ale nie jest aż tak źle, bo przeczytam książki, które kupiłam jakiś czas temu, a które do tej pory stoją smętnie na półce.  A jeżeli kupiłam, to jakiegoś dobrowolnego wyboru dokonałam, chciałam je mieć. Dziś jeszcze dokupiłam w sieci "Modlitwę o deszcz" Wojciecha Jagielskiego  i śmiało mogę startować na spotkanie z przygodą. A oto moja lista:


1. Mariusz Szczygieł: Zrób sobie raj
2. Wojciech Cejrowski: Rio Anaconda
3. Beata Pawlikowska: Blondynka u szamana
4. Ryszard Kapuściński: Imperium
5. Ryszard Kapuściński: Busz po polsku
6. Wojciech Jagielski: Modlitwa o deszcz


I jeszcze zestaw rezerwowy:


1. Mariusz Szczygieł: Gotland
2. Jarosław Kret: Moje Indie
3. Ryszard Kapuściński: Heban
4. Wojciech Cejrowski: Gringo wśród dzikich plemion


Przyznam, że to mój pierwszy start w takim przedsięwzięciu, recenzji w całym tego słowa znaczeniu nie pisałam, a jeśli już, to można to raczej nazwać jakimiś luźnymi notatkami, spostrzeżeniami na temat przeczytanego tekstu. 


Poza planem:
- Krzysztofa Vargi "Gulasz z turula"
- Johna Steinbecka "Podróże z Charleyem"
- Przemysław Semczuk " Zatajone katastrofy PRL"

sobota, 8 stycznia 2011

"Gringo wśród dzikich plemion" Wojciech Cejrowski

Jest to opowieść o tropikalnej puszczy. A także o ostatnich wolnych Indianach. I o pewnym białym człowieku, który zamieszkał pośród nich. 

Gringo (lm. gringos) znaczy tyle co Biały. Potoczne określenie każdego cudzoziemca, dla którego hiszpański nie jest językiem ojczystym. Popularne w całej Ameryce Łacińskiej - nawet w krajach, gdzie nie mówi się po hiszpańsku (Brazylia, Belize, Gujany). Wyjątek stanowi Meksyk, skąd to słowo pochodzi - tam gringo jest określeniem pogardliwym i stosuje się wyłącznie do osób przybyłych z USA.    

Wojciech Cejrowski zabiera czytelnika na wyprawę do ostatnich dzikich plemion. Sprawia, że zaczynamy się głośno śmiać. Ale to co urzekło mnie najbardziej to to, że autor przedstawia dżunglę taką, jak jest naprawdę. Co tam się znajduje, kąsa, gryzie, łaskocze, żądli, pachnie, śmierdzi... Właśnie to sprawia, że książkę można "odebrać" prawie wszystkimi zmysłami. Cejrowski opisuje wszystko tak,  że to widzimy, czujemy, słyszymy, prawie dotykamy. Ponadto jest to album niezwykłych fotografii z wyprawy. Poza tym "Gringo" jest szczery do bólu, szczodry w krytyce i oszczędny w pochwałach, niczego nie owija w przysłowiową bawełnę. Niektóre jego wypowiedzi już urosły do rangi przysłów (bynajmniej dla mnie):

"Dwoje ludzi patrzy na to samo, a widzi dwie różne rzeczy - oto niezgłębiona tajemnica ludzkiej duszy."  

"Sprzedaj lodówkę i jedź!"  

Można nie lubić Cejrowskiego, można nie zgadzać się z jego poglądami,  wydawać się może złośliwy i zarozumiały, ale jego książki warto przeczytać. Ja osobiście uwielbiam Wojciecha Cejrowskiego, uwielbiam jego poczucie humoru, ironię, podziwiam inteligencję, nawet podoba mi się jego zarozumiałość (jeszcze tutaj delikatna i kontrolna). Chociaż momentami pewnie podkoloryzował swoje przeżycia, to i tak... Panie Cejrowski, chylę czoła, podziwiam, szanuję, po prostu mucha nie siada :)  

A zazdroszczę Cejrowskiemu jeszcze jednego, tej chwili ciszy, spokoju, który można odnaleźć w amazońskiej dżungli...

"Słuchajcie ciszy...
Usłyszycie Mądrość.
Odnajdziecie Spokój.
Właściwy dystans do spraw,
ludzi i przedmiotów.
Znajdziecie czas,
którego Wam brakowało.
Słuchajcie ciszy.
I mówcie ciszej.
Ciii...
Sza!"


recenzja też na moim blogu

piątek, 7 stycznia 2011

Kwiecienkowe plany

Witam wszystkich,
bardzo się cieszę, że mogę dołączyć do uczestników tej zabawy-wyzwania. Literaturę faktu bardzo lubię i od dawna nie wyobrażam sobie życia bez reportaży czy relacji z podróży. Kilka lat temu popełniłam nawet pracę magisterską związaną z reportażami, ale o tym napiszę jeszcze w stosownym czasie :)

A oto moje plany:
1. Wojciech Tochman "Jakbyś kamień jadła"
2. Wojciech Tochman "Schodów się nie pali"
3. Maciej Zaremba "Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji"
4. Witold Szabłowski "Zabójca z miasta moreli"
5. Mariusz Szczygieł "Zrób sobie raj"
6. Peter Froberg Idling "Uśmiech Pol Pota"
7. Beata Pawlikowska "Blondynka w Tanzanii"

Jedną z tych książek właśnie kończę, więc moja recenzja pojawi się już niedługo!
Pozdrawiam serdecznie
Kwiecienka w Debiucie

update: Nie minęło kilka dni, nawet nie zdążyłam dodać swojej recenzji, a już poszerzyłam listę lektur :) Zdecydowałam się bowiem na dołączenie do kolejnego wyzwania: Rosja w literaturze :) Z tej okazji powrócę do "Imperium" i "Kirgiz schodzi z konia" Ryszarda Kapuścińskiego", czyli reportaży :)

Z reportażem w tle

Jak się ucieszyłam, gdy na zaprzyjaźnionym blogu zobaczyłam linka do wezwania czytelniczego "Reporterskim okiem"! Tym bardziej, że to moje pierwsze wyzwanie :). Reportaże pochłaniam, uwielbiam i czytam co mi w łapki wpadnie, więc nie jestem w stanie przytoczyć tego wszystkiego, co przyswoiłam. Ale kilka recenzji u mnie na blogu można znaleźć i zachęcam do poczytania:

A na mojej półce stoją w kolejce do przeczytania:
1. Tizanio Terzani "W Azji"
2. Jean Hatzfeld "Strategia antylop"
3. Wojciech Tochman "Wściekły pies"
4. Max Ciegielski "Oko świata..."
5. Joanna Bator "Japoński wachlarz"
6. Witold Szabłowski "Morderca z kraju moreli"
7. Mariusz Szczygieł "Zrób sobie raj"
8. "20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła"
 a w ciągu roku lista pewnie znacznie się poszerzy o jakieś nowości.
No to co? Wyzwanie czas zacząć :)

Aga w podróży

Od jakiegoś czasu zdarza mi się czytać reportaże. Mam wrażenie, że jest ich na mojej liście lektur coraz więcej, a to bardzo mnie cieszy :) Tym chętniej dołaczyłam do tego wyzwania, jest ono dla mnie idealne, bo pozwoli mi w końcu na to, bym przeczytała część książek, które czekają na moich półkach.


Do tej pory czytałam (o ile dobrze pamiętam wszystkie):

"Cesarz" Kapuściński Ryszard,
-  "Planeta Kaukaz" Górecki Wojciech,
- "Rwący nurt historii: Zapiski o XX i XXI wieku" Kapuściński Ryszard,
- "Sonnenschein" Drndić Daša,
- "To nie mój pies, ale moje łóżko: Reportaże roku 1997" antologia; Grochowska Magdalena, Głuchowski Piotr, Kopeć Jarosław i inni),
- "Wielki bazar kolejowy: Pociągiem przez Azję" Theroux Paul,
- "Toast za przodków" Górecki Wojciech,
- "Bałkany - terror kultury" Čolović Ivan, 
- "Busz po polsku" Kapuściński Ryszard,
- "Podróże z Herodotem" Kapuściński Ryszard,
- "Wywiad z sobą samą; Apokalipsa" Fallaci Oriana,
- "Blondynka na Zanzibarze" Pawlikowska Beata, 
"Blondynka na Kubie. Na tropach prawdy i Ernesta Che Guevary" Pawlikowska Beata, 
 "Jadąc do Babadag" Stasiuk Andrzej, 
"Autoportret reportera" Kapuściński Ryszard, 
- "Dziwne teleskopyKalder Daniel.
Jestem pewna, że nie jest to pełna lista, no ale cóż - skleroza ;) 


Na sto procent podejmuję się przeczytania:
- "Podróże po Azji Środkowej 1885-1890" Grąbczewki Bronisław (czytam już od kilku dni), 
- "Dzisiaj narysujemy śmierć" Tochman Wojciech (zacznę pewnie jutro),
- "Pociąg widmo do Gwiazdy Wschodu. Szlakiem "Wielkiego bazaru kolejowego"" Theroux Paul, 
- "Zrób sobie raj" Szczygieł Mariusz, 
- "Obrazy z życia na Wschodzie 1879-1893" Neumanowa Anna, 
- "Na wschód do Tatarii: Podróże po Bałkanach, Bliskim Wschodzie i Kaukazie" Kaplan Robert D., 
To wszystko są książki do recenzji, które pragnę przeczytać w ramach wyzwania. W sam raz wychodzi 6 sztuk - w razie niemożności czytania innych pozycji, to i tak powinnam być w stanie ukończyć wyzwanie z powyższymi książkami.


Jednak na półkach mam masę innych książek, których część również chciałabym przeczytać. Są to między innymi: 
- "Czwarty pożar Teheranu" Kęskrawiec Marek, 
- "Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji" Zaremba Maciej, 
- "Blondynka w dżungli" Pawlikowska Beata,
- "Gringo wśród dzikich plemion" Cejrowski Wojciech
- "Blondynka śpiewa w Ukajali" Pawlikowska Beata, 
- "Bałkany wyobrażone" Todorova Maria, 
- różności autorstwa Ryszarda Kapuścińskiego.
Czy i ile przeczytam, to okaże się za rok :) Byłoby świetnie w końcu zabrać się za pozycje, które czekają już długo i cierpliwie!


A jakby tego było mało, to dzięki moim przyjaciołom mam dostęp do wielu innych książek, bo tak się składa, że i oni bardzo lubią reportaże. Mogę dzięki nim przeczytać chociażby "Białą gorączkę" Jacka Hugo-Badera czy "Samsara. Na drogach, których nie ma" Tomasza Michniewicza. Mają oni dużo więcej książek tej kategorii niż ja!


Szeptem tylko wyznam na koniec, że marzy mi się jakaś dobra dusza, która sprezentowałaby mi (lub chociaż pożyczyła) kilka innych książek. Na przykład: "Opisanie świata" Marco Polo, "Zaginione miasto Z. Amazońska wyprawa tropem zabójczej obsesji" David Grann czy "Japoński wachlarz" Joanna Bator.


Tiaaaa... Wiem, wiem. Powinnam się postukać w czółko i zaśpiewać "jesteś szalonaaaaa!". Ale nie postukam :P Bo to, że chcę je przeczytać, to nie znaczy, że muszę to zrobić w jeden rok, prawda? :) Ile przeczytam, tyle przeczytam i dobrze! Miłego czytania życzę wszystkim uczestnikom oraz upraszam o komentowanie list oraz recenzji, bo to dodaje "duszy" wyzwaniom i bez tego, to tylko zwykła "lista przeczytanych" ;)

czwartek, 6 stycznia 2011

Witam

Dzień dobry wieczór. Jestem i podoba mi się tutaj. Nic nie planuję, ale lubię reportaże więc się zjawiłam. Dziękuję Mooly za pomysł i zaproszenie.

Zakusy, zapędy, zaczyny, zamachy…

Czekam
David Byrne Dzienniki rowerowe
już to ze względu na miłość platoniczną do Talking Heads, już to przez analogię do Dzienników motocyklowych, których nie powinno zabraknąć w spisie „lektur kanonicznych".

Wyczekałem
Mariusz Szczygieł Zrób sobie raj 
nie tylko dla czechofili. Już niebawem się rozwinę…ale wpierw skończę „Pepiki" Mariusza Surosza, żeby mieć szeroki plan.

Doczekałem
Yoani Sanchez Cuba Libre. Notatki z Hawany
warto było czekać. Bo TO już naprawdę niedługo.

środa, 5 stycznia 2011

Wyzwanie czas zacząć!

Wyzwanie Reporterskim okiem będzie dla mnie nie tylko okazją do zapoznania się z perełkami literatury faktu, ale i doskonałym pretekstem do uzupełnienia biblioteczki o kilka pozycji, które od dawna widnieją na liście must-have. :) Na pierwszy ogień pójdą jednak książki, które już mam na półce, a więc:

  • "Wojna futbolowa" i "Cesarz" R. Kapuścińskiego
  • "Trudności ze wstawaniem" H. Krall
  • "Serce narodu koło przystanku" W. Nowaka
  • "Druga strona Księżyca. Przygody na wyspach Pacyfiku." O. Budrewicza
  • "Jadąc do Babadag" A. Stasiuka

Moje dotychczasowe doświadczenia z reportażem nie są zbyt bogate. Czytałam:

  • "Chrystus z karabinem na ramieniu" R. Kapuścińskiego
  • "Wściekły pies" i "Córeńka" W. Tochmana
  • "Gringo wśród dzikich plemion" W. Cejrowskiego
  • "Ciało z jej ciała" S. Drakulic
  • "Gottland" i "Zrób sobie raj" M. Szczygła (tuż przed nadejściem nowego roku, więc być może napiszę o nich kilka słów)
  • "To nie mój pies, ale moje łóżko. Reportaże roku 1997"

Nie mogę się już doczekać, kiedy zacznę nadrabiać zaległości. :)

Agawa podejmuje wyzwanie

Zdążyłam już zapomnieć, dzięki komu odkryłam to wyzwanie, ale bardzo temu komuś dziękuję (pamiętam, że ta osoba sama weźmie udział w wyzwaniu i... że aktualnie czyta Mary Roach. Może sama się zidentyfikuje? ;)).

Zastanawiam się, czy jestem uczciwa, pisząc o udziale w blogowaniu okołoreportażowym jako o "wyzwaniu". Beletrystyki nie czytam już właściwie wcale, a odkąd porzuciłam literaturę piękną, reportaże i książki podróżnicze (literatura bynajmniej nie "niepiękna") towarzyszą mi bardzo często, więc zobowiązanie się do przeczytania sześciu książek z tego gatunku trudno mi uznać za wyzwanie samo w sobie. Wiem, że jedną z zasad wyzwania jest umieszczenie listy pozycji już przeczytanych, ale obawiam się, że to zadanie, które mnie przerośnie. Mogę wymienić kilka, ale wszystkie? Chyba nie dam rady, tyle tego było... O niektórych książkach pisałam u siebie, ale obawiam się, że więcej przeczytałam, niż opisałam. I to jest właśnie punkt, który będzie dla mnie prawdziwym wyzwaniem - dzielić się refleksjami ze wszystkiego, co czytam. "Udział w wyzwaniu czytelniczym jako metoda walki z lenistwem" - dobrze to brzmi? ;)

Leży przede mną całkiem spora sterta lektur podróżniczych i reportaży do przeczytania i omówienia. Jeszcze nie ostygła po czytaniu Poza krawędź świata. Opowieść o Magellanie i jego przejmującym grozą rejsie dookoła ziemi Laurence'a Bergreena. Tytuł mówi sam za siebie i nie jest ani trochę przesadzony. Napiszę o niej, jak tylko dostanę i przeczytam dziennik Pigafetty, kronikarza pierwszej wyprawy dookoła świata.

Na zrecenzowanie czeka też dość przygnębiający obraz Polski pozawarszawskiej Włodzimierza Nowaka Serce narodu koło przystanku.

Z tej samej kupki mam jeszcze Wytępić całe to bydło szwedzkiego dziennikarza, podróżnika i badacza historii kontynentu afrykańskiego, Svena Lindqvista.

Aktualnie kończę Razem na bieguny, opowieść Marka Kamińskiego o marszach, w których wziął udział Janek Mela, najmłodszy podróżnik, który zdobył oba bieguny w tym samym roku; o nich też chcę napisać parę słów.

Razem z dzieckiem czytamy sobie na głos Rowerem i pieszo przez czarny ląd Kazimierza Nowaka - w latach trzydziestych autor zbioru reportaży przemierzył Afrykę z północy na południe i z południa na północ, poruszając się głównie na własnych nogach i na psującym się okresowo rowerze. Trochę to potrwa, zanim skończymy, ale lektura pierwszorzędna!

Górka do przeczytania natomiast składa się z następujących publikacji:

Zrób sobie raj Mariusza Szczygła. Od czasów Gottlandu kocham go szczerze i mam nadzieję, że i tym razem się nie zawiodę.

Córka polarnika Kari Herbert. Znajoma donosi, że to mrożąca krew w ciele historia o tym, jak polarnik zabrał żonę polarnika i dziesięciomiesięczną córkę polarnika w miejsce, gdzie jest BARDZO ZIMNO.

Jeżdżąc po cytrynach. Optymista w Andaluzji Chrisa Stewarta. Były członek grupy Genesis zmienił zawód z muzyka na postrzygacza owiec. Zobaczymy, co z tego wynikło.

Za grosze pracować i (nie) przeżyć Barbary Ehrenreich. O biednych ludziach w bogatym (hm, teraz już chyba raczej ex-bogatym) kraju. Chętnie podparłabym tę lekturę czymś napisanym już po rozpoczęciu światowego kryzysu - będę wdzięczna za pomysły i inspiracje.

Miasto - morderca kobiet Marca Fernandeza i Jean-Christophera Rampala. Reportaż z miasta, w którym można mordować i pozostać bezkarnym.

Strategia antylop Jeana Hatzfelda. Rwandyjski krwawy konflikt między Tutsi i Hutu widziany oczami ofiar i zabójców.

Uśmiech Pol Pota Petera Froeberga Idlinga. Kambodża, Czerwoni Khmerzy, tyran.

Sięgnę też pewnie po zaległego Tochmana i Jagielskiego...

Znając własną podatność na wpływy, podczas czytania wyzwaniowych recenzji zdążę pewnie piętnaście razy zmienić zdanie co do listy. Pozdrawiam wszystkich i do przeczytania! A na początek - zapraszam do przeczytania moich impresji z zapisków z prawie rocznego pobytu niejakiego Guya Grieve'a na Alasce - Zew natury (do przeczytania samych zapisków zachęcam równie gorąco). Autor wprawdzie irytował mnie porządnie, ale książka była tak wciągająca, że tekst tylko śmigał przed oczami i w pełni łagodził nie najlepsze wrażenie, jakie zrobił na mnie pan Grieve. Książka przeczytana i opisana tuż przed odkryciem wyzwania, ale może kogoś zainteresuje.

A organizatorce Mooly dziękuję za organizację. :)

wtorek, 4 stycznia 2011

Moje plany

Bardzo, bardzo lubię czytać reportaże. Namiętnie czytuję je w Dużym Formacie GW i mam swoich ulubionych autorów.

Zasady wyzwania można znaleźć tu. Ja przystąpię od razu do wyboru lektur. Staram się, by wyzwania motywowały mnie do czytania książek z tego szarego regału, który prezentowałam poniżej, więc na początek postaram się przeczytać:

1. Mariusz Szczygieł "Gottland"
2. Ryszard Kapuściński "Autoportret reportera"
3. Beata Pawlikowska "Blondynka śpiewa w Ukajali"
4. Andrzej Stasiuk "Jadąc do Babadag"
5. Małgorzata Szejnert "Wyspa klucz"

Wybieramy, wybieramy ;)

Cały czas za mało mi wyzwań i zapisałam się do kolejnego ;:)


 
Oto moja lista:
1. Biała gorączka - Jacek Hugo-Bade
2. Gottland - Mariusz Szczygieł
3. Izrael już nie frunie - Paweł Smoleński
4. Nowohucka telenowela - Renata Radłowska
5. Dobre miejsce do umierania - Wojciech Jagielski
6. Dzieci Groznego - Anse Seierstad
7. Głową o mur Kremla - Krystyna Kurczab-Redlich
8. Nocni wędrowcy - Wojciech Jagielski
9. Wieże z kamienia - Wojciech Jagielski

Oj zaszalałam trochę.... ;)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Nowe wspaniałe wyzwanie!

I jest! Nowe rewelacyjne wyzwanie, które mam wrażenie wymarzyłam sobie podczas ostatniej bezsennej nocy. Wyzwanie jakoby specjalnie dla mnie, uszyte na mój czytelniczy wymiar :) Wyzwaniu, które nosi wszystko mówiący tytuł: "Reporterskim okiem".
Robiąc w związku z tym reporterski rachunek sumienia doszłam do następujących wniosków:  z najnowszą literatura w/w gatunku jestem w miarę na bieżąco: znam Tochmana, Hugo-Badera, Szczygła, Domosławskiego, Jagielskiego... Ze starszego pokolenia podczytywałam:  Fiedlera, Krall, Wańkowicza oraz  Kapuścińskiego (tu wszystko). Sprawa wygląda zatem całkiem przyzwoicie. Niestety brakuje mi podstaw, klasyki reportażu. Bardzo chętnie uzupełnię brakującą wiedzę, ale też poszerzę ją o nowe publikacje:

Moja lista 6 pierwszych książek prezentuję się następująco:
  1. "Ziele na kraterze" Melchior Wańkowicz
  2. "Klasycy dziennikarstwa. Arcydzieła sztuki dziennikarskiej" Egon Erwin Kisch
  3. "Wielki bazar kolejowy. Pociągiem przez Azję" Paul Theroux
  4. "20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła
  5. "Dzienniki w ścisłym znaczeniu tego wyrazu" Bronisłwa Malinowski (to dyskusyjne, lecz bardzo potrzebne!)
  6. „Uśmiech Pol Pota” Peter Froeberg Idling 
Organizatorce Mooly bardzo dziękuję za nowe wyzwanie :-)