sobota, 15 grudnia 2012

"Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków" Juliette Morillot, Dorian Malovic




Dawno nie czytałam tak poruszającego reportażu - chciałam napisać, lecz przecież w tym roku czytałam wiele świetnych książek reporterskich. Należą do nich także Uchodźcy z Korei Północnej. Książka trudna tematycznie, aczkolwiek przystępna językowo, naszpikowana licznymi informacjami lecz mimo to łatwa w lekturze.

Ciąg dalszy u mnie.

piątek, 7 grudnia 2012

Przez mongolskie stepy

            „Podróż do Mongolii to jak podróż wstecz. (...) Podróż biegnie wstecz, nie zatrzymując się na tym, co się działo w moim życiu, lecz przebija się do czegoś dużo wcześniejszego, gdzieś, gdzie nie docierały myśli.”*
            Rządni przygód i odkrywania nieznanego wyruszasz w miejsca gdzie poznajesz zupełnie inny tryb życia. Z fascynacją odkrywasz nowe miejsca, zwyczaje mieszkańców oraz wszystko co się ich tyczy. Jeśli tylko robi się to co lubi i co sprawia radość, przeżyjesz coś nie zapomnianego, co będziesz długo wspominać.
            Na samym początku poznajemy uczestników wyprawy. Grupa nie jest zbytnio zgrana i wydawać się może, że nie chętnie ze sobą przebywają. Dwaj mężczyźni, kamerzysta, który marudzi gorzej niż kobieta w ciąży oraz kierowca, który ani razu nawet palcem nie kiwnie by pomóc kobietą przy bagażach. One zaś podróżą chyba tylko tak aby podróżować, nie zbyt interesuje je mijane otoczenie. O samej autorce ciężko coś wyczytać jakby się ukrywała. Pięć tygodni w Mongolii w czasie, których odwiedzamy między innymi o Karakorum, Ałtaj, Ułan Bator. Obserwuje kulturę i sposób bycia Mongołów, próbuje różnych potraw, wkracza w ich życie na krótki czas i je analizuje.
            Mam mieszane uczucia odnośnie tej pozycji. Nie wiem czy bardziej mi się podobała, czy też więcej znudziła, że się tak wyrażę. Porównując tą książkę z pozycjami Michniewicza, Cejrowskiego czy też Wojciechowskiej, stoi ona u mnie nisko w rankingu dzieł podróżniczych. Zabrakło mi tu taj kilku ważnych moim zdaniem rzeczy, które sprawiłby, że byłaby o wiele ciekawsza.
            Zabrakło mi w tej publikacji emocji, odnosiłam wrażenie, że Autorka dostarcza nam samych suchych faktów. Jakbym czytała przewodnik, o tym co warto zwiedzić i wiedzieć. Takie to jakieś nijakie było. Denerwowali mnie uczestnicy eskapady swoją obojętnością i zachowaniem. Filmowiec wiecznie narzekał i oczekiwał luksusów, cały czas mu nic nie odpowiadało. Drażnił mnie ten człowiek. Moim zdaniem na takie wyprawy jedzie się, bo się tego chce, pragnie się dowiedzieć czegoś nowego, przeżyć przygodę, a nie jeździć ze skwaszoną miną.
             Dzieduszycka-Ziemilska  piszę typowo reporterskim stylem co sprawia, że książkę czytało się szybko i można się było dowiedzieć kilku ciekawostek. Jednak brakowało mi tu radości z podróży i spontaniczności. Przyznać jednak trzeba, że mimo tego potrafiła ukazać podróżniczy tryb życia Mongołów, ich kulturę i zwyczaje. Sama na początku nie bardzo wiedziała co i jak, w ogóle odnoszę wrażenie iż Mongolia została wybrana na cel podróży bez żadnego celu. No i zdjęcia, masa fotografii, które napotykałam dosłownie co chwilę, czasem one więcej mi mówiły niż tekst. To zdecydowany plus książki. Nie czułam jakiś wzniosłych emocji, ale i nie zasypiałam w trakcie czytania. Było… dobrze.
            „Wszyscy jesteśmy Nomadami” to publikacja warta uwagi dla tych, którzy chcą się udać do Mongolii, ponieważ może stać się ciekawym przewodnikiem, który co warto zobaczyć i jak się zachować. Mnie jednak  nie do końca ona do siebie przekonała, ale nie czuję się rozczarowana. Warto było przeczytać ją choćby dla zdjęć i jakby nie było poznania nowej kultury.

*str.70
Autor: Małgorzata Dzieduszycka-Ziemilska
Tytuł: Wszyscy jesteśmy Nomadami
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: sierpień 2012
Liczba stron: 280
 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

"Kaprysik.Damskie historie" Mariusz Szczygieł

"Kaprysik. Damskie historie" to króciutkie reportaże Mariusza Szczygła jakie ukazywały się w Wysokich obcasach - stąd ich tematyka mocno koncentruje się wokół miłości, życia kobiet (i ich partnerów również, ale to one są w centrum). Raptem niecała godzinka czytania, ale ileż przyjemności. Mam wrażenie, że Pan Mariusz obojętnie jakim tematem by się zajął, tak opisał by postacie, sam proces przygotowania do pisania, spotkania (nawet jeżeli to było tylko trzaśnięcie drzwiami), że i tak potrafił zaczarować czytelnika. 
...
A poza tym - mimo krótkiej formy - to do czego nas Pan Mariusz przyzwyczaił w innych reportażach pisanych o naszym kochanym kraju (bo te o Czechach mają trochę inny klimat) - zwyczajni ludzie, wydawałoby się zwyczajne sprawy, zaczyna się np. od jakiegoś drobiazgu (np. banalna kartka z nazwiskami znaleziona w restauracji), ale przeradza się to w ciekawą opowieść o człowieku. Ci normalni ludzie obok których pewnie by się przeszło obok na ulicy, stają się u niego postaciami wartymi wysłuchania, uwagi. Autor snuje własne domysły, czasem bardzo zawiłe przypuszczenia, a potem razem z nami zdumiewa się nad tym co udało mu się znaleźć jako odpowiedź. Nie relacjonuje, a raczej przeżywa jak dziecko wciąż na nowo opowiadając, a my prawie czujemy jakbyśmy mogli towarzyszyć mu w tych "poszukiwaniach" i próbach rozwikłania jakiejś tajemniczej historii.   


Więcej na blogu Notatnik Kulturalny

sobota, 1 grudnia 2012

Rüdiger Siebert "Mythos Mekong"



Jakiś czas temu czytałam azjatyckie reportaże Sieberta, które, mimo że powstały kilkanaście lat temu i straciły na aktualności, bardzo mi się podobały. 
Długo zastanawiałam się nad zakupem ostatniej książki tego autora, dotyczącej Mekongu. Siebert wraz z żoną wybrał się na kolejną wyprawę wzdłuż tej rzeki na przełomie lat 2008/2009. 6 stycznia nagle zmarł w małym miasteczku w Kambodży. Żona autora postanowiła wydać już gotowe rozdziały oraz pamiętnik autora, prowadzony podczas podróży. Niedawno wreszcie kupiłam tę książkę i nie żałuję.

Dalszy ciąg tutaj.

"Droga 66" Dorota Warakomska




Któż nie słyszał o słynnej route 66, łączącej Chicago z Los Angeles? Wybrałam się z Dorotą Warakomską na przejażdżkę tą drogą - kosztowało mnie to nieco samozaparcia, bo nie pałam aż takim entuzjazmem do USA jak autorka. Co więcej liczne pobyty i podróże w tym kraju mój zapał skutecznie zmniejszyły. Uściślę - kocham amerykańskie krajobrazy, parki stanowe i narodowe ale jest w tym kraju jeszcze więcej rzeczy, których nie kocham:(
Dlatego zachwyt i podziw Warakomskiej mnie zaciekawiły - po lekturze rozumiem ich źródło, ale nadal nie podzielam.

Dalszy ciąg tutaj.