Wiatr. Wiaterek. Wietrzyk. Podmuch. Zefir. Zefirek. Bryza. Powiew. W języku polskim istnieje niewiele słów opisujących to mało komfortowe zjawisko atmosferyczne. I dobrze. To bowiem oznacza, że mamy to szczęście, iż żyjemy w regionie mało wietrznym. Na Wyspach Owczych określeń tych jest około 350. Drugie zaszczytne miejsce zajmuje deszcz. Słów synonimicznych względem opadu jest szacunkowo 250. Autorzy książki Marcin Michalski i Maciej Wasielewski zapraszają nas zatem do krainy niezwykłej, nie tylko ze względu na pogodę (może trafniej niepogodę), do miejsca dziewiczego, nieskalanego komercyjną turystyką, gdzie wśród 50 000 mieszkańców wysp rankingi popularności wygrywa właśnie witryna stacji meteorologicznej. Miejsce niewątpliwie warte poznania! Zatem po peleryny i to biegiem, bowiem drodzy Czytelnicy jedziemy na „Owce”.
Całość recenzji >> TUTAJ
Zapraszam :)