czwartek, 4 lipca 2013

„Dzieciaki świata” Martyna Wojciechowska



Wydawnictwo: National Geographic
data wydania: 8 maja 2013
oprawa: twarda
liczba stron: 165

Podróżowanie to jedna z najwspanialszych rzeczy na świecie. Nikogo specjalnie nie trzeba do tego przekonywać. To nie tylko fantastyczny sposób na zaznajomienie się z historią, tradycją różnych kontynentów, ale przede wszystkim możliwość poznania odrębnych kręgów kulturowych. „Co kraj, to obyczaj" - mówi przecież przysłowie. Martyny Wojciechowskiej również nie trzeba nikomu przedstawiać. Dziennikarka, ale przede wszystkim podróżniczka z pasją, autorka wielu książek i realizatorka filmów dokumentalnych, Jak sama przyznaje - najbardziej lubi jeździć do egzotycznych, bardzo odległych krajów i poznawać kulturę, obyczaje i zwyczaje mieszkańców. Przy okazji tych podróży obserwuje dzieci. Niniejsza pozycja jest właśnie owocem jej obserwacji. Razem ze swoją córeczką -Marysią, która mówiła, co jej się podoba, a co nie - Martyna napisała książkę dla dzieci o dzieciach. Jak żyją najmłodsi mieszkańcy naszej planety w Afryce, czy w Azji. W jakich mieszkają domach, gdzie śpią, co jedzą, jak spędzają wolny czas? Martyna - przez usta i umysł dzieci opowiada nam historię pięciorga dzieci z różnych krańców świata. Zapraszam w egzotyczną podróż i przedstawiam głównych bohaterów:

Zuzu - sześcioletni pasterz z plemienia Himba w Afryce, który zamiast myć się w wodzie, naciera się drobnym piaskiem, a potem okadza się dymem z domieszką ziół;
Lien - siedmiolatka z zatoki Ha Long w Wietnamie, która może pływać w morzu każdego dnia, bo jej dom stoi na wodzie, może też każdego dnia spod podłogi swojego domu wyciągnąć klatkę, a w niej będą już pływały smakowitości na obiad: kraby, krewetki, mątwy;
Matina - ośmioletnia dziewczynka z Nepalu, która jest żywą boginią i cały czas jest noszona na rękach, ponieważ jest stopy nie mogą dotknąć ziemi ani się pobrudzić;
Mebratu - dziewięcioletni pucybut z Etiopii, który musi sam zarobić sobie na książki i zeszyty;
Mali -która mieszka w środku tropikalnego lasu w Tajlandii, aby otrzeć do jej wioski trzeba przepłynąć łodzią albo dotrzeć tam na grzbietach słoni.

Choć większość z tych dzieci nigdy nie jadła chipsów ani pizzy, choć nie zna telewizora ani PlayStation, choć niektórzy nie potrafią czytać ani pisać, choć łóżko to miejsce na glinianej podłodze a kołdra to koźla skóra, choć do szkoły trzeba dotrzeć piechotą przez strome wzgórza - wszystko to nie ma znaczenia, bo one są po prostu szczęśliwe.
U tych dzieci nie widać smutku, nie ma ani krzty zaborczości i zachłanności. Są radosne, choć muszą wstawać o szóstej rano i doić krowy, jak Zuzu; muszą uważać, aby nie wpaść od wody i  nie mogą pobiegać po podwórku, bo jak mała Lien go po prostu go nie ma; nie mogą płakać, tak jak Matina, bo prawdziwe boginie nie płaczą; ale doceniają małe rzeczy, takie jak guma do żucia, czy czerwony długopis jak wesoły Mabratu.

W naszej szerokości geograficznej nie do pomyślenia, a nawet nie do zrozumienia. U nas szczęście mierzy się innymi kategoriami, a raczej dobrami. Oczywiście nie jest to obraz całościowy. W Afryce żyje przecież wiele dzieci, które mają znacznie gorzej, żyją w gorszych, bardziej prymitywnych warunkach. Jednak historie pięciorga tych dzieci powodują, że świat na którym żyjemy nie jest do końca taki zły i zepsuty. Wystarczy tylko umiejętnie na niego spojrzeć.

Parę słów jeszcze o wydaniu, bo tu Wydawnictwo dołożyło wszelkich starań i dopieściło książkę w każdym szczególe. Soczyste i  barwne zdjęcie, mapki miejsc, wiele ciekawostek na marginesach - wszystko to sprawia, że w połączeniu z treścią mamy przed sobą książkę, która z pewnością rozbudzi w dzieciach ciekawość świata. Dla Dzieci, tych dużych i tych małych, takich od 3 do 103 lat. POLECAM GORĄCO!

A tu można podejrzeć książkę KLIK
Mój blog tu KLIK