Greg
Marinovich & João
Silva
Wydawnictwo Sine Qua Non, Kraków
2012
tłumaczenie: Wojciech
Jagielski
okładka: Paweł
Szczepanik
e-book
Kim
są ludzie, którzy pchają się tam, skąd dobiegają strzały, tam,
skąd każdy normalny, niezaangażowany bezpośrednio człowiek
powinien jak najprędzej zwiewać, jeśli nie chce oberwać jakąś
zabłąkaną kulą? Fotoreporterów, którzy dla dobrego zdjęcia
nie wahali się podjąć każdego, nawet śmiertelnego ryzyka, w RPA
nazwano Bractwem Bang Bang.
Oficjalnie
nie istniało, ale nieformalnie wszyscy je uznawali, tak jak
uznawali, że trzon Bractwa stanowią Ken Oosterbroek, Kevin Carter,
Greg Marinovich i João Silva. To o nich przede wszystkim opowiada
wspólna książka Silvy i Marinowicha. Niesamowici ludzie. O tym,
skąd się wzięli, co robili, dlaczego to robili i jaką cenę
przyszło im za to płacić autorzy książki opowiadają słowami
Marinowicha. Nie brak w niej scen obrazujących dylemat, co
pierwsze, co ważniejsze – zdjęcie czy udzielenie pomocy ofiarom.
Na ile fotoreporter jest uczestnikiem, a nie jedynie obserwatorem
wydarzeń, a na ile ma moralny obowiązek ingerować w dokumentowaną
rzeczywistość.
Już
same tylko historie tych czterech i osnute na nich rozważania o
sensie i celu pracy fotoreporterów wojennych, ich roli na miejscu
tragicznych niejednokrotnie wydarzeń, ich moralnej odpowiedzialności
za wybory między robieniem zdjęć, a niesieniem pomocy
wystarczyłyby, abym uznała tę książkę za świetną. A przecież
to nie wszystko, co godnie w niej uwagi.
Ciąg
dalszy na moim blogu. Zapraszam.