sobota, 25 lutego 2012

„Etiopia. Ale czat!” - Martyna Wojciechowska

            „W mieszkańcach tego kraju jest też coś takiego nieuchwytnego – godność, duma...”*

            Kto z nas nie lubi podróży? Odkrywania nowych miejsc, smaków, tradycji i obyczajów... Podziwiania pięknych, kolorowych, a czasem miejsc, które pokazują prawdziwe życie... Podróżujemy głównie dla relaksu, ale są ludzie, którzy odkrywają nieznane by je nam przybliżyć... By pokazać realia, a nie to co widzimy na bilbordach czy ulotkach.


Co to jest czat?

a. poga­wędka w cyberprzestrzeni
b. pań­stwo poło­żone w cen­tral­nej Afryce
c. tle­nek węgla
d. roślina pobudzająca**

            „Etiopia. Ale czat!” jest podzielona na czternaście rozdziałów mówiących o jakiś miejscach w Etiopii, ale też o zwyczajach mieszkańców, ich sposobie bycia. Martyna prowadzi nas przez wszystkie miejsca gdzie można dotrzeć i pokazać, stara się przedstawić tak jak rzeczywiście jest. Choć mieszkańcy niechętnie pokazują biedę, wolą by ich kraj był kojarzony z pięknem i życiem „na wysokim poziomie”, „Misji Martyna” udaje się dotrzeć nawet do tak zwanych slumsów. Piękne zielone obszary, kościoły wykute w skałach, nowe plemiona i ich zwyczaje (dla niektórych oszpecanie siebie jest czymś naturalnym, wygląda się wtedy atrakcyjniej). Pozycja ta też uświadamia, że bieda jest wszędzie, fragmenty o głodnych, zamieszkujących ulice dzieciach, często nie mających rodziny przerażały: połowa mieszkańców Etiopii to dzieci do czternastego roku życia...

            Przeczytałam już parę książek o tematyce podróżniczej więc mam wyrobione  jakie takie zdanie na ten temat. Gdy sięgałam po „Etiopia. Ale czat!” oczekiwałam ciekawych opisów, interesujących,  nowych, zapierającą dech w piersiach opisach miejsc. W pewnym stopniu to dostałam, jednak było coś co mi przeszkadzało. Książki podróżnicze powinny być o opisywanym miejscu, a nie o opisujących... Momentami wydawało mi się, że opisy są o ekipie programu. Lubię gdy to co czytam mnie przyciąga, magnetyzuje, tu mi tego zabrakło. Czytałam, ale gdy musiałam odłożyć to robiłam to bez żalu. Plusem jest cała masa zdjęć, uwielbiam gdy mogę zobaczyć to co widzieli opowiadający. Na szczęście zdjęć tu nie brakowało.
            Wydanie książki jest bardzo ładnie zrobione, w ogóle cała oprawa graficzna. Twardawa okładka, ładne kartki, każdy rozdział rozpoczyna jakaś Etiopska mądrość. Jest też dużo informacji odnośnie tak zwanych „suchych faktów” co jeszcze bardziej przybliża nam Etiopię.
            Reasumując - nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Mimo słabych punktów jest to w miarę ciekawa i interesująca pozycja.

*str. 39
**okładka
Autor: Martyna Wojciechowska
Tytuł: Etiopia. Ale czat!
Wydawnictwo: G+J
Rok wdania: maj 2009
Liczba stron: 288