środa, 6 czerwca 2012

Paul Theroux, Stary Ekspres Patagoński. Pociągiem przez Ameryki


Theroux sprawia wrażenie człowieka mającego o sobie dość wysokie mniemanie, choć nie można powiedzieć, żeby ta opinia była całkiem bezzasadna; jednocześnie autor jest tego świadomy i sam o sobie pisze z rozbrajającym dystansem. Jest rzetelny i szczery, oczytany i inteligentny, poważnie podchodzi do swoich przedsięwzięć (nauczony doświadczeniem z azjatyckiej wyprawy, planując nową podróż, poduczył się hiszpańskiego, bo nie chciał już być takim ignorantem). Trochę z ironią, trochę z wyższością, trochę z ciekawością notuje spostrzeżenia zwykłego człowieka, który wpadł na zupełnie fantastyczny pomysł: przejechać Ameryki przesiadając się z jednego pociągu do drugiego.

Autor nie ma w sobie zbyt wiele z typowego poszukiwacza przygód: przy okazji któregoś z noclegów skarży się, że szum fal nie pozwalał mu zasnąć przez pół nocy. Ale to sprawia, że jego relację czyta się większym zainteresowaniem, a niekiedy nawet rozbawieniem, bo jest bliższa przeciętnemu zjadaczowi chleba: Theroux chce się wyspać, boi się o siebie, narzeka na brud i brak prywatności, nie ma ochoty próbować miejscowych przysmaków oblezionych przez muchy (Z domu wyjeżdżałem w podniosłym nastroju, ale nie byłem żadnym odkrywcą: podróż miała dostarczać radości, a nie być próbą wytrzymałości czy cierpliwości). Czasem się zastanawia, po co w ogóle wyruszył – rzadko śledzimy takie rozterki w książkach podróżniczych (ale zaniepokojonych spieszę upewnić, że skargi nie są jedynym składnikiem tej historii). Jednocześnie pisarz pokonuje długą drogę z Massachusetts do Esquel w Patagonii, obserwuje, rozmawia, portretuje. Książka jest olbrzymim zbiorem scenek rodzajowych, krótkich wycinków z życia, krajobrazów uchwyconych z perspektywy okna wagonu. I choć miejscowi ciągle proponują mu autobus, czasem nawet samolot – bo szybciej, taniej, bezpieczniej, sensowniej – Theroux uparcie trzyma się swojego projektu, bo warto pojechać pociągiem, jeśli człowiek pragnie zrozumieć. Tak podróżują najbiedniejsi, najzwyklejsi, tu jest istota kraju.