piątek, 23 grudnia 2011

"Planeta Kaukaz" Wojciech Górecki



Autorzy piszący o Kaukazie najczęściej porównują go do wielkiego tygla, albo - ponieważ jest to ziemia niespokojna, obfitująca w wojny, krwawe zamieszki  - do beczki prochu. Obszar zamyka się miedzy Morzem Czarnym na zachodzie a Morzem Kaspijskim na wschodzie oraz między równiną Donu na północy a Turcją i Iranem na południu. Mierzy czterysta czterdzieści tysięcy kilometrów kwadratowych. Tyle, co na przykład Szwecja. Niby niewiele. Jednak tę przestrzeń wypełnia tak zagmatwana mozaika ludów, kultur, języków i religii, że istotnie można mówić o swoistej planecie. Innej planecie, niż ta, na której wszyscy żyjemy. 

Wojciech Górecki odwiedził Kaukaz wiele razy, w sumie spędził tam dwa lata. Jak pisze, na każdym kroku doświadczył serdeczności i przyjaźni. Przygodni znajomi podwozili go, karmili, nocowali, ostrzegali przed niebezpieczeństwem, nawet ratowali mu życie. Brakuje mu słów, żeby wyrazić swoją wdzięczność. Niniejsza książka jest właśnie wyrazem hołdu ludziom, których spotkał w zasie swojej wyprawy. Jest to opowieść o niezwykłym życiu na niezwykłej ziemi. 

Porównując ostatnio przeczytaną książkę, również o Kaukazie - "Mordercy w mauzoleach" - pozycja Góreckiego jest o wiele barwniejsza, ciekawsza, soczysta, zaskakująca, urzekająca, wręcz  magiczna. 

Fascynująca, a zarazem, zdradziecka góra Elbrus; echa kultu Czyngis-chana; lezginka - szybki taniec, wykonywany solowo przez mężczyzn lub w parze z kobietą; osada Hinalung - gdzie działy się rzeczy niewytłumaczalne, np. wariował japoński zegarek i wskazywał nieistniejące godziny 21:61, 25:75, a potem sam się przestawiał; pieśni w rytmie zikru, a zikr to przywołanie imienia Allaha połączone z rozbudowanym ruchem ciała i gestami; szeroko pojęte słowa NARÓD i WOLNOŚĆ, szczególne przez Czeczenów i okrutne prawo czeczeńskie - Czeczen, który przyłapie swą żonę z kochankiem, ma dwa wyjścia - może zabić oboje albo obojgu wybaczyć. Gdy zabije tylko kochanka, staje się mordercą. Krewni zabitego będą go tropić, aż go dopadną albo zabiją syna, bo winę się dziedziczy. 

To tylko namiastka planety Kaukaz. Czyta to się wszytki gładko i z ogromnym zaciekawieniem, tudzież z niedowierzaniem. Czuć otaczającą magię miejsca, która znajduje w  wydychanym powietrzu, wodzie, ziemi. Zaglądamy do rodzin w Czerkiesku, Magasie, Władykaukazie, Groznym, Cchinwali. Podróżujemy miejskim autobusem. Odwiedzamy Abchazję, Kraj Stawropolski, Osetię Północną i Południową, Inguszetię - miejsca, które już z samej nazwy są niezwykłe, inne, dla niektórych poza zasięgiem, a nawet wyobrażeniem.

Wiele tysięcy kilometrów stąd między Morze Czarnym i delikatnym powiewem Morza Śródziemnego, a stepami Kałmucji, w kierunku koczowniczego Turkiestanu - rozciąga się planeta Kaukaz. "A w naszym stujęzycznym Kaukazie jedziesz, zapalisz fajkę u ogniska jednego narodu, a nim ją skończysz, już miniesz kilka krajów i narodów".


zapraszam   do mnie