wtorek, 15 marca 2011

Dzisiaj narysujemy śmierć

Wojciech Tochman
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010
152 strony

Rwanda to niewielkie, ale najgęściej zaludnione państwo afrykańskie na wschodnim brzegu jeziora Kivu, od stuleci zamieszkane wspólnie przez Hutu, Tutsi i Twa. Jednak, jak pisze Tochman,
„Myli się ten, kto sądzi, że to trzy plemiona. Tak może było wieki temu, na początku, a nawet przed początkiem, kiedy Rwanda jeszcze nie istniała. Ale od stuleci jest to jedna wspólnota, jeden naród Banyarwanda. Wszyscy mówią tym samym językiem, w to samo wierzą, tak samo jedzą, tak samo budują obejścia i tak samo mieszkają. Na tej samej ziemi”1.
Przed przybyciem kolonizatorów nie było między nimi waśni, razem żyli, razem walczyli przeciw wspólnym wrogom. To kolonizatorzy zobaczyli w tym narodzie trzy różne plemiona, a później, w czasach postkolonialnych władze Rwandy utrzymywały ten podział. Od 1959 roku, odkąd w kraju rządy przejęli Hutu, zaczęły się prześladowania Tutsich, które osiągnęły swoje apogeum w 1994 roku – przerodziły się w trwające kilka miesięcy ludobójstwo, zbiorową i kierowaną odgórnie eksterminację. 

Szóstego kwietnia 1994 roku zestrzelony został samolot z prezydentem Rwandy na pokładzie. I choć do dziś nie wiadomo, kto stał za tym zamachem, Hutu uznali, że ich prezydenta zamordowali Tutsi. Był to 
„Sygnał do rozpoczęcia tego, co niewyobrażalne. Nikt nie mógł sobie wyobrazić, co stanie się tu w ciągu najbliższych stu dni. Ani przyszłe ofiary, ani chyba sprawcy. Choć ci ostatni od wielu miesięcy czynili staranne przygotowania: tych, którzy byli Tutsi, radio nazywało karaluchami. Bo ci, którzy byli Hutu, mieli w swych sąsiadach zobaczyć jedynie pełzające robactwo. Ono zagraża, ale można je zabić. Jednym prostym ruchem. Dlatego za państwowe pieniądze sprowadzono z Chin kontenery pełne tanich błyszczących maczet. Sporządzano listy Tutsich. Ale i listy Hutu, tak zwanych umiarkowanych, po których spodziewano się sprzeciwu wobec tego, co było planowane. Tysiące Hutu, potem setki tysięcy, zjednoczyły się wokół jednego celu; zetrzeć Tutsi z powierzchni ziemi.”2
Gehenna Tutsich trwała długie miesiące, do czasu, aż z terenów Ugandy i Tanzanii przyszły z odsieczą partyzanckie oddziały Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego (RPF). 

Świat wiedział o tych wydarzeniach, mówił o nich, zajmowały czołówki gazet i wiadomości telewizyjnych. Szybko jednak informacje z Rwandy zostały wyparte przez konflikty z innych rejonów i dziennikarze przestali się nimi zajmować. Ale nie wszyscy. Wojciech Tochman nie zapomniał. To nie pierwszy raz, gdy pojechał w miejsca, o których kiedyś było głośno, żeby sprawdzić, co dzieje się tam po latach, co się zmieniło, jak żyją uczestnicy dramatycznych niegdyś zdarzeń. Do Rwandy trafił piętnaście lat po tych strasznych zajściach, rozmawiał z ofiarami i katami, z sędziami sądów ludowych gacaca. Odwiedzał miejsca kaźni i bezimienne zbiorowe groby. Zbierał materiały przez dwa lata. I powstała z nich książka Dzisiaj narysujemy śmierć, abyśmy i my się dowiedzieli. 


1s. 19.
2s. 17-18.

Warszawa kryminalna




"Warszawa kryminalna" to zbiór reportaży sądowych z najbardziej znanych procesów ostatniego dziesięciolecia. Wszystko to ma tworzyć swoistą panoramę charakterystycznych stołecznych przestępstw, piszę to na wypadek gdyby ktoś nie zauważył morderczych zamiarów Syrenki na okładce i ociekających krwią aktów sądowych.

c.d.
Smietanka literacka