niedziela, 15 maja 2011

Kolor: czerwień. Zapach: czerwień


 „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” Swietłana Aleksijewicz

Recenzji tej książki nie powinno być. Czytając publikacje Aleksijewicz trudno nie oprzeć się wrażeniu, że interpretacja „Wojny…” to nadbudowa, która zaciera pierwotne znaczenie Świadectw, samego tekstu. Przy tym wydawnictwie można wyraźnie poczuć, że zrecenzować tekst Białorusinki to nic innego jak nieudolna próba przekładu tego co znalazło się w książce. Powinnam pozwolić mówić samym bohaterkom – żołnierkom (jak to słowo absurdalnie brzmi w formie żeńskiej!) tak jak w przeważającej części tekstu zrobiła to sama autorka. To by wystarczyło. Wystarczyło, aż nadto żeby spróbować zrozumieć istotę i sens cierpienia. (Bez)sensu wojny!
***

Wojny powinno się opisywać fizjologią, wtedy nie byłoby powtórek z historii. Odcięte kończyny, odmrożenia, sczerniałe policzki, wypadające włosy, zęby, paznokcie… Wojny by nie było, jestem przekonana.

Zapraszam do przeczytania całej recenzji  >>TUTAJ

Heban

Ryszard Kapuściński
Czytelnik, Warszawa 1998

Heban to owoc wielokrotnych podróży i pobytów autora w Afryce, od 1958 roku aż po lata dziewięćdziesiąte. Praca w Afryce od początku była marzeniem Kapuścińskiego, poznał ten kontynent jak pewnie niewielu Białych, przejechał go ze wschodu na zachód i z powrotem. A że jego zainteresowania Afryką wykraczały daleko poza zawodowe obowiązki korespondenta, nie ograniczał się do śledzenia wydarzeń z jakiegoś dobrego hotelu w jednej z nadmorskich stolic. Pchał się wszędzie tam, gdzie coś się dzieje, w wir zamachów stanu (Zanzibar) i w pobliże wojen domowych (Stygnące piekło). Ale i tam, gdzie nie dzieje się nic, gdzie toczy się zwykłe, codzienne życie Afrykanów, na prowincję, do wiosek (Będzie święto, Dzień we wsi Abdallah Wallo) i obozów dla uchodźców (Ci ludzie, gdzie są?), do których nie prowadzą żadne cywilizowane drogi. 
 
Reportaże zebrane w Hebanie są zapisem nie tylko tego, co autor widział i czego sam doświadczył. Kapuściński pisze w nich też o historii i polityce. Dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami na temat przyczyn tego, jak wygląda afrykańska współczesność i powodów, dla których Afrykańczycy są, jacy są. Byłoby bardzo na wyrost powiedzieć, że można dzięki niemu poznać Afrykę, z jej różnorodnością ludzi, zwyczajów, wierzeń. Natomiast stwierdzenie, że bardzo ją czytelnikowi przybliża i pomaga zrozumieć, wydaje mi się jak najbardziej uprawnione. Po lekturze Hebanu czytelnik, który dotąd opierał się tylko na pokutujących u nas mitach, inaczej patrzy na ten kontynent, a przede wszystkim na jego rdzennych mieszkańców. 
 
Dzięki pasji Kapuścińskiego i jego dążeniu do zobaczenia prawdziwego oblicza Afryki, dzięki świetnemu zmysłowi obserwacji i umiejętności przelania tego na papier możemy przenieść się w miejsca, do których sami pewnie nigdy byśmy nie dotarli. I choć coraz więcej z nas spełnia swoje marzenia o podróżach dalekich i bliskich, to jednak każdy ma jakąś granicę, poza którą się nie ruszy z braku czasu, pieniędzy, zdrowia albo ze strachu.. Ale za sprawą takich ludzi jak Ryszard Kapuściński, możemy sobie poczytać o miejscach dla nas niedostępnych. To oni się za nas pocą, oni umierają z pragnienia, to ich gryzie robactwo i to oni ryzykują złapanie tropikalnej choroby. I za to właśnie ich uwielbiamy i podziwiamy.

Więcej na moim blogu. Zapraszam.