niedziela, 24 czerwca 2012

"Modlitwa o deszcz" Wojciech Jagielski

 
 
Ulepiony z górskich dolin i pustynnych oaz, podzielony na klanowe i plemienne księstwa. Jego kolorem i zapachem jest kurz, a khaki to kolor gór i ubrań. Tu rytm dnia wyznacza świt, południe i zmierzch. Oto Afganistan. W historii tego kraju żaden z władców nie został wybrany z woli poddanych: szachowie, emirowie, premierzy obejmowali władzę w wyniku wojen. Na Afganistan zawsze spadały przeróżne plagi, począwszy od armii radzieckiej, przez wojny domowe, po zapowiedź nowej wojny, która miała przyjść zza gór, nie licząc trzęsień ziemi, susz i szarańczy.


"Modlitwa o deszcz" to owoc jedenastu podróży Wojciecha Jagielskiego do Afganistanu, które odbył w latach 1992-2001. Uczucie, jakie towarzyszy autorowi, gdy przekracza afgańską granicę, jest zawsze takie same. Granica ta wyznacza nie tylko ramy przestrzenie, ale i czasowe. Wkracza tu się w inną rzeczywistość, odmienną i niepojętą. Kryteria logiczne i etyczne okazują się nie przydatne. Ulatuje tu poczucie czasu, znika geniusz istoty ludzkiej, która może okiełzać naturę.

 
Bo jak inaczej się czuć, gdy widzi się umierające wioski i miasteczka, które przechodzą we władanie szczurów. Dzieci, a raczej dzieciaki - brudne, skołtunione, przypominające złośliwe duszki z baśni, które rozkopują szczurze norki, by wykraść zakopane na zimę ziarna, wieśniaków, którzy sprzedają swoje pozostałości, dachy domów, futryny drzwi, a nawet własne dzieci i watahy wściekłych, zdziczałych psów napadających na dzieci i resztki zagranicznych turystów.
 
więcej u mnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz