niedziela, 12 lutego 2012

Martyna Wojciechowska, Etiopia. Ale czat!

Etiopię odwiedziłam już wcześniej z Kapuścińskim (Cesarz), ale że inne kultury ciągle mnie fascynują, Martyny Wojciechowskiej jeszcze nie znam (poza dwoma odcinkami jej programu), a książki wydane przez National Geographic kuszą pięknymi zdjęciami, postanowiłam wrócić do Afryki. Niestety to pierwsze spotkanie okazało się znacznie bardziej udane.

Książka jest podzielona na kilkanaście niedługich rozdziałów, w których autorka przybliża nam kolejne próbki Etiopii. Każdy rozdział jest opatrzony przysłowiem abisyńskim. Jedno z nich:

Jeśli masz zmartwienie – napij się kawy,
jeśli się cieszysz – napij się kawy,
jeśli jesteś zmęczony – napij się kawy

Teoretycznie wszystko jest ciekawe: krajobraz, w którym obok „najokrutniejszego miejsca na ziemi” (pustyni Danakil) rozciągają się hektary pięknej, bujnej roślinności; zespół kościołów wykutych w skałach; obce plemiona, inne zwyczaje... Dowiedziałam się paru nowych rzeczy (między innymi tego, że prawie połowa Etiopczyków to dzieci do 14. roku życia, a średnia wieku mieszkańców tego kraju wynosi... 18 lat!), obejrzałam ciekawe fotografie. A jednak nie ciągnęło mnie do tej książki, gdy przerywałam czytanie. 
Dalszy ciąg na moim blogu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz