Siedziałam w przychodni czekając
na swoją kolej. Skończyłam już książkę, która miałam ze sobą i przestawiłam się
na radio - Trójkę, oczywiście. Traf chciał, że akurat Michał Nogaś, prowadzący
audycje o książkach. Kto jak kto, ale redaktor Nogaś zawsze mnie na jakąś książkę
nakusi i muszę ja potem kupić/mieć/przeczytać. Oczywiście od razu zapisałam
autora i tytuł, a także skrótowo, o czym książka opowiada. Przy okazji wizyty w
zaprzyjaźnionej księgarni stałam się posiadaczką własnego egzemplarza książki Nadciąga
noc. Irakijczycy w cieniu amerykańskiej wojny Anthony’ego
Shadida. Urodzony
w Stanach Zjednoczonych Shadid miał libańskie korzenie, ale dorastał w
stricte
amerykańskiej rodzinie; języka arabskiego nauczył się o wiele później i
do
celów związanych z pracą. Ten wieloletni korespondent New York Timesa na
Bliskim Wschodzie był świadkiem wkroczenia sił amerykańskich do Bagdadu
w 2003
roku. Obserwował jak zmienia się świat Irakijczyków, ich życie i
sytuacja
polityczna. Paradoksalnie zmarł nie w wyniku ran postrzałowych, a…
ostrego
ataku astmy połączonego z alergią na końską sierść. Dla przypomnienia
dodam, że
w Iraku w 2004 roku zginął w wyniku ostrzału polski korespondent
wojenny,
Waldemar Milewicz (dżihadyści zignorowali napis PRESS na samochodzie).
Bagdad
liczy sobie ponad półtora tysiąca lat.
Miasto to naznaczone jest krwawą historią licznych podbojów, ale i
uważane za
jedno z najpiękniejszych i najlepiej rozwiniętych. Niestety, XX-ty wiek
przyniósł Irakijczykom dalsze rozczarowania – Shadid przytacza
analogiczny do
tego z 2003 roku przykład „wyzwolenia” Iraku: w roku 1917 Anglicy
wyzwalają Irak spod
tureckiej niewoli, co prowadzi do krwawo stłumionego powstania w 1920
roku. Po wyniszczającej wojnie z Iranem i napaści na Kuwejt, która
pociągnęła za sobą operację Pustynna Burza, Irak na dziesięć lat został
odcięty od świata i zdany na łaskę kacyków podległych dyktatorowi z
powodu sankcji wprowadzonych przez USA. W jednym z wywiadów Madeleine
Albright zapytana przez dziennikarkę: Słyszeliśmy, że pół miliona dzieci zginęło. Wydaje mi się, że to jest
więcej niż zginęło w Hiroszimie. Jak pani myśli, czy ta cena jest warta
tego? bezdusznie stwierdziła: Myślę, że to jest bardzo trudny wybór, ale cena – myślimy że jest to tego warte. Irakijczycy nigdy jej tego nie zapomną. Czytaj dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz