Będą się sypać gromy, bo powiedzieć, że mnie ta książka zawiodła, to zdecydowanie za mało. "Rwanda"
mnie zniesmaczyła; to co mi w niej zafundowano przekracza granice
dobrego smaku, a jej treść i forma okazała się przeciwnie proporcjonalna
do pokładanych przeze mnie w niej nadziei i oczekiwań, jakie sobie
roiłam wobec lektury.
Nazwisko słynnego polskiego dziennikarza traktowałam jako gwarant
solidnej i rzetelnej reporterskiej roboty; szczególnie w zestawieniu z
taką marką, jak National Geographic, jego publikacja powinna być dopięta
na ostatni guzik, dopieszczona; powinna grać i śpiewać... Byłam pewna,
że dowiem się informacji, które dotąd były dla mnie nieznane, że zostaną
postawione jakieś odkrywcze tezy, coś będzie wyjaśnione, jakieś mity
padną... Tymczasem zonk. Książka stanowi jeden wielki zgrzyt. Mało co
się tam trzyma kupy; styl kuleje, ilustracje o pomstę do nieba wołają, a
ogólna całość mogłaby raczej posłużyć za wzór, jak reportażu pisać nie
należy...
Dlaczego? Na całość recenzji zapraszam do mnie: Kartek szelest.