Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kinga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kinga. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Fawzia Koofi - Listy do moich córek. Między terrorem a nadzieją

 
Są kraje, w których matki po porodzie nie cieszą się z nowo narodzonego maleństwa. Na jego widok odwracają wzrok, odmawiają nakarmienia i matczynej czułości. Powód? Niemowlę okazuje się być płci żeńskiej, to tylko dziewczynka, dziecko drugiej kategorii. Czy jest szansa, że w Afganistanie, kraju, w którym wciąż jeszcze lepiej urodzić się chłopcem równouprawnienie kobiet przestanie być fikcją a one same osiągną społeczną sprawiedliwość?
 Fawzia Koofi urodziła się jako dziewiętnaste dziecko Abdula Rahmana, posła w afgańskim parlamencie reprezentującego ludność prowincji Badachszan. Jej matką była jedna z siedmiu żon ojca - Bibi Jan, która początkowo nie mogąc pogodzić się z faktem, że wydała na świat kolejną dziewczynkę, nie chciała nawet na nią spojrzeć. Z czasem jednak uprzedzenie ustąpiło wielkiej matczynej miłości i to właśnie Fawzia stała się jej ukochanym dzieckiem. Początkowo rodzina wiodła dostatnie, szczęśliwe życie jednak tragiczne losy Afganistanu obróciły radość w kruchy pył.
 
 Ciąg dalszy zapraszam

wtorek, 17 kwietnia 2012

Jaume Sanllorente - Uśmiechy Bombaju. Podróż do Indii zmieniła moje życie

Kiedy po przeczytaniu Trzech filiżanek herbaty, urzeczona altruizmem Grega Mortensona wobec pakistańskich dzieci, pełna ufności przetrząsałam czeluści internetu poszukując kolejnych informacji o jego dobroczynnej organizacji. Moją dociekliwość „nagrodzono” rozczarowaniem kiedy na jaw wyszły prawdziwe zamiary Mortensona, który pod przykrywką bezinteresownej pomocy nabijał dolarami własne kieszenie. Choć rozżalona nie straciłam wiary w ludzi ale też nie mogłam wyzbyć się sceptycyzmu wobec podobnych publikacji.

...


Bombaj, który zszokował autora, przeraził i mnie. Miasto widziane oczami Sanllorente nie zostawiło złudzeń. Czyhająca na każdym kroku namacalna bieda i nieodzowne ubóstwo chwytały za gardło. Słowa nie oddadzą bezmiaru cierpienia, którego doświadczają biedni, zwłaszcza najmłodsi. Bose, brudne, zawszone i dla wzbudzenia większej litości okaleczone - żebrzące o jałmużnę, lub o zgrozo sprzedane do domów publicznych kilkuletnie dzieci uzewnętrzniały okrucieństwo i piekło tego świata. 
 
....
 
 
Na całość recenzji zapraszam Tu

sobota, 19 listopada 2011

Martyna Wojciechowska "Zapiski (pod)różne"

Podróżnicy i pasjonaci. Ci zdobywający górskie szczyty, przemierzający oceany, poszukujący ginących plemion jak i Ci pełni optymizmu i odwagi, z plecakiem i paroma groszami w portfelu przemierzają świat. Wszyscy, bez wyjątku nie boją się wyzwań i  dążą do realizacji marzeń. Część z nich spisuje wrażenia z wypraw inspirując i zarażając innych podróżniczą pasją. 

Literatura podróżnicza jak żadna inna zaskarbiła sobie me względy. Dzięki niej na kartach lektury przemierzam najdalsze zakątki świata, poznaję nowe kultury i panujące tam obyczaje. Zawsze z nieukrywanym podziwem czytam o podróżniczych osiągnięciach, ale niniejsza książka wspięła się na wyżyny pochwał i zachwytów.

„Zapiski (pod)różne” Martyny Wojciechowskiej to zbiór felietonów, krótkich tekstów będących zwieńczeniem 10 lat życia w ciągłej podróży. Zebrane opowiadania stanowią meritum podróżniczych wspomnień, tych najciekawszych, najbardziej emocjonujących. Nie ma tu ani jednej nużącej historii, ani jednego niepotrzebnego zdania. Niewielka objętościowo książeczka nasycona jest podróżniczą pasją, którą aż chce się współdzielić.
Ciąg dalszy . Zapraszam.

czwartek, 26 maja 2011

Geert Mak - Most

autor: Geert Mak
tytuł: Most
wydawnictwo: Czarne
rok wydania: 2011
ilość stron: 144
ocena: 4.5 / 6
 

 
Mam ogromny sentyment do Stambułu. Pewnie dlatego, że to jedyne miasto przesycone orientem, które do tej pory udało mi się zobaczyć. Byłam tam tylko dwa dni, zakochałam się bardziej niż po tygodniu spędzonym w każdym innym europejskim mieście. Oczarowana nawoływaniem muezina, oniemiała bogactwem zabytków i zapachów, z rozpływającą się w ustach chałwą wnikałam w zakamarki istambulskich uliczek. Najbardziej europejskie z muzułmańskich miast podbiło moje serce.
Literatura muzułmańska od dawna była mi szczególnie bliska, po krótkiej wizycie w Turcji zapragnęłam wracać do niej choćby na kartach książek. Gdy w zapowiedziach wydawniczych natknęłam się na „Most” G. Mak`a z miejsca wpisałam go na mą priorytetową czytelniczą listę.

Stambuł, jedyne na świecie miasto położone na dwóch kontynentach Europy i Azji. Tu stykają się nie tylko kontynenty ale i dwie odmienne kultury, które przenikając tworzą niesamowitą mieszankę barw i kontrastów.
To tu, wśród wielu mostów scalających miasto unosi się tytułowy Most Galata
„Most wznosi się nad szerokim ujściem rzeki łącząc dwie najstarsze dzielnice miasta, a zarazem jakby jego dwa oblicza: południowe, konserwatywne, zwrócone na Wschód, i północne, z liczącymi wiele stuleci ambasadami i pałacami kupców przesiąknięte mentalnością Zachodu i lekkością nowoczesnego życia”.
 
ciąg dalszy...  KLIK

środa, 13 kwietnia 2011

W. Jagielski - Nocni wędrowcy

 
 
Reportaże. Choć nieczęsto po nie sięgam, w pełni doceniam ich wartość. Historie w nich zawarte, niejednokrotnie okrutne i tragiczne, są  prawdziwe.
Historię taką jak ta napisało życie. Historia taka jak ta potrzebowała jedynie nośnika informacji, by móc przekazać światu zapis dramatu w Ugandzie, by przekazać prawdę.
Tego wyzwania podjął się Wojciech Jagielski, co więcej ów ważny i zrazem trudny temat przekazał się w sposób przystępny i wyrazisty.

Gulu – drugie co do wielkości miasto w Ugandzie. Tytułowymi „Nocnymi wędrowcami” są kilku i kilkunastoletnie dzieci, porywane przez partyzantów z Bożej Armii Oporu, wyszkolone i przeobrażone w  zabójców.





ciąg dalszy...

niedziela, 13 lutego 2011

Swietłana Aleksijewicz - Wojna nie ma w sobie nic z kobiety










Podejmując wyzwanie Reporterskim okiem miałam świadomość, że literatura faktu jest przeze mnie gatunkiem niedocenianym. Zobligowana do zmian przeglądałam listę tytułów. „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” ? Intrygujący tytuł. Rzut oka na notę od wydawcy i już wiedziałam, to właśnie takiej książki szukam.

Przede mną owoc kilku lat pracy Swietłany Aleksijewicz – dziennikarki, która na kartach niniejszej książki utrwaliła historię i wspomnienia rosyjskich kobiet walczących w II wojnie światowej.
Choć literatura wojenna nikomu nie jest obca, z takim reportażem prawdopodobnie zetkniecie się po raz pierwszy. Bo ta książka jest inna. Ta mówi głosem kobiet. I choć minęło 40 lat a ów głos nieco zszarzał i stracił na sile, rozbrzmiewają wspomnienia – tak wyraźne i wciąż żywe.
 

 

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Moje top 7

A oto moja lista lektur w ramach wyzwania:


Beata Pawlikowska  - Blondynka na Kubie. Na tropach prawdy i Ernesta Che Guevary.

Tim Butcher - Rzeka krwi.  Podróż do pękniętego serca Afryki

Witold Szabłowski - Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji

Ryszard Kapuściński – Heban

Swietłana Aleksijewicz - Wojna nie ma w sobie nic z kobiety

Mariusz Szczygieł – Gottland

Wojciech Jagielski – Modlitwa o deszcz

kolejność przypadkowa :)
Pozdrawiam serdecznie :)