
A
poza tym - mimo krótkiej formy - to do czego nas Pan Mariusz
przyzwyczaił w innych reportażach pisanych o naszym kochanym kraju (bo
te o Czechach mają trochę inny klimat) - zwyczajni ludzie, wydawałoby
się zwyczajne sprawy, zaczyna się np. od jakiegoś drobiazgu (np. banalna
kartka z nazwiskami znaleziona w restauracji), ale przeradza się to w
ciekawą opowieść o człowieku. Ci normalni ludzie obok których pewnie by
się przeszło obok na ulicy, stają się u niego postaciami wartymi
wysłuchania, uwagi. Autor snuje własne domysły, czasem bardzo zawiłe
przypuszczenia, a potem razem z nami zdumiewa się nad tym co udało mu
się znaleźć jako odpowiedź. Nie relacjonuje, a raczej przeżywa jak
dziecko wciąż na nowo opowiadając, a my prawie czujemy jakbyśmy mogli
towarzyszyć mu w tych "poszukiwaniach" i próbach rozwikłania jakiejś
tajemniczej historii.
Więcej na blogu Notatnik Kulturalny