Mam wrażenie, że zaczynam pisać tę recenzję tysięczny raz.
Zaczynam i porzucam po kilku zdaniach, bo wychodzi płaska i bezpłciowa, a
książka jest genialna. Przyznam szczerze, do autora byłam trochę uprzedzona
przez jego działalność telewizyjną. Nie to, żeby coś złego zrobił, ale jego
medialny sposób bycia, jest dla mnie drażniący. W książce nie ma intonacji,
akcentów i gestów, jest za to bystre oko, za którym idzie piękny język i
świetna realizacja formy jaką jest reportaż. Jest tu mądrość, są ludzie, jest dramatyzm,
smutek, ale i humor. „Gottland” Mariusza Szczygła jest – jak do tej pory – moim
odkryciem roku i serdecznie polecam go każdemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz