Z okazji pierwszych urodzin Reporterskim okiem postanowiłam podsumować mój udział w wyzwaniu i oficjalnie przyznać się, że poniosłam kompletne fiasko. ;)
Planowałam lekturę:
"Wojny futbolowej" i "Cesarza" R. Kapuścińskiego
"Trudności ze wstawaniem" H. Krall
"Serca narodu koło przystanku" W. Nowaka
"Drugiej strony Księżyca. Przygód na wyspach Pacyfiku." O. Budrewicza
"Jadąc do Babadag" A. Stasiuka
Przeczytałam:
"Schodów się nie pali" Wojciecha Tochmana
"Kaprysik" Mariusza Szczygła
"Żyletkę" Katarzyny Surmiak-Domańskiej
„Polaków portret codzienny: Tata Kazik oraz 29 innych opowieści o ludziach, ich losach i ich emocjach”-zbiór reportaży "Polityki"
Nie zamieściłam ani jednej recenzji.
Mimo tak fatalnego wyniku , Molly łaskawie pozwoliła mi wziąć udział w drugiej edycji wyzwania. ;) Choć, jak widać, z ubiegłorocznych planów nic nie wyszło, nie mogę odmówić sobie przyjemności stworzenia listy lektur na najbliższe 12 miesięcy. Wybieram:
"Dzisiaj narysujemy śmierć" Wojciecha Tochmana
"Białą gorączkę" Jacka Hugo-Badera
"Marlene" Andżeliki Kuźniak
"Zabójcę z miasta moreli: Reportaże z Turcji" Witolda Szabłowskiego
"20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła",
by na koniec dowiedzieć się, co ich autorzy opowiedzieli Agnieszce Wójcińskiej w książce "Reporterzy bez fikcji: Rozmowy z polskimi reporterami". Oby tym razem się udało.
Dziękuję za możliwość udziału w tym przedsięwzięciu i Wasze recenzje, które śledziłam z wielką przyjemnością i zainteresowaniem. Niezmiernie się cieszę, że powstaje klub dyskusyjny, dzięki któremu, być może, uda nam się na bieżąco podyskutować o konkretnych reportażach.
Cztery przeczytane przeze mnie w ubiegłym roku książki non-fiction uważam za bardzo dobre, świadczące o wielkiej wrażliwości i ogromnych umiejętnościach warsztatowych polskich reporterów. Wszystkie oscylują wokół tematów, które zawsze mnie interesowały-skomplikowanych relacji międzyludzkich, konsekwencji codziennych, drobnych decyzji, dramatów i radości rozgrywających się wcale nie w egzotycznych krainach na innych kontynentach, lecz tuż za ścianą. Ich autorzy udowodnili, że każdy człowiek może okazać się interesujący, wystarczy tylko uważnie go słuchać. Chciałabym podzielić się wrażeniami z tych lektur, więc postaram się zamieścić zaległe opinie. Zacznę od zbioru reportaży „Polityki”, który pojawił się latem na półkach salonów prasowych i pozostał zupełnie niezauważony.
„Polaków portret codzienny: Tata Kazik oraz 29 innych opowieści o ludziach, ich losach i ich emocjach” udowadnia, że dobry reportaż prasowy nie jest jedynie domeną „Gazety wyborczej”, a właściwie jej cotygodniowych dodatków. Reporterzy „Polityki” radzą sobie równie dobrze-niestrudzenie tropią to, co poruszające, interesujące lub dziwaczne, by, nie ustępując stylem autorom literatury pięknej, nakreślić portret współczesnej Polski, próbującej poradzić sobie z postkomunistyczną transformacją, a także jej mieszkańców-garściami czerpiących z dobrodziejstw kapitalizmu, lecz wciąż nieufnych, wrogich wobec inności.
Zbiór składa się z czterech sekcji, lecz właściwie można go podzielić na dwie części. W pierwszej odnajdziemy historie fascynujących ludzi-zarówno znanych z przestrzeni publicznej (Kazik Staszewski, Tomasz Stańko, Marek Dyjak), jak i zupełnie anonimowych, lecz wykonujących nietypowy zawód (paparazzo, scenarzysta filmów porno), mających niebanalne pasje (śmierć) lub po prostu ciekawą historię do opowiedzenia. Druga zdradza kulisy, a czasem dalszy ciąg wydarzeń, o których kiedyś było głośno, lecz w natłoku informacji szybko zostały zapomniane, jak pożar budynku socjalnego w Kamieniu Pomorskim, do którego doszło niespełna trzy lata temu. Opowiada też o dramatycznych wydarzeniach historycznych, o których jedni nie chcą pamiętać, a inni nie potrafią zapomnieć.
Jak widać, dla każdego coś miłego, a wszystko napisane obiektywnie, ze swadą, ale i ogromną empatią. Nie ulega wątpliwości, że reporterzy „Polityki” nie są dziennikarskimi hienami, lecz ciekawymi świata pełnymi pokory i niezwykle utalentowanymi mistrzami w swoim fachu.
Pełną recenzję można przeczytać na moim blogu.
Ej tam łaskawie:) Po prostu bardzo się cieszę, że chcesz dalej być z nami:) Opublikuj sobie, jeśli masz ochotę zaległe lektury i recenzję. Widzę, że planujesz czytanie dwóch książek, które mam już za sobą:) Jak najbardziej polecam "Dzisiaj narysujemy śmierć" - czytałam sporo o Rwandzie, ale i tak udało się wnieść Tochmanowi świeżą jakość do moich poglądów. "Zabójca z miasta moreli" to rzecz już może nie tak wybitna, niemniej ciekawie i wielowymiarowo opowiada o Turcji. Życzę wielu niezapomnianych lektur, dziękuję za podsumowanie i czekam na dalsze spotkania w następnych postach:) Miłej zabawy:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że zostajesz, a jeszcze lepiej, jeśli wytrzymasz w postanowieniu i będziesz zamieszczać recenzje, bo po tej próbce powyżej bardzo mi odpowiada, jak odbierasz reportaże i jak o nich piszesz, więc chętnie bym czytała Twoje opinie.
OdpowiedzUsuńA reporterów mamy rzeczywiście świetnych, jak dla mnie to obecnie najlepszy gatunek polskiej literatury. Nie jestem wprawdzie zwolenniczką demonizowania cech narodowych, ale może coś jest w Polakach, jakaś ciekawość świata, że mamy takie bogactwo dobrej literatury faktu i tyle reporterskich talentów.
A może to też trochę zasługa nasza, czytelników, że tak chętnie sięgamy po reportaż i autorom warto się starać, bo jest dla kogo :).
Mooly, zostaje z Wami z przyjemnością. :) Dzięki za podzielenie się wrażeniami z lektur. Tochmana trochę się obawiam, bo to ponoć najbardziej drastyczny z jego reportaży, a ja nie lubię niepotrzebnego epatowania okrucieństwem. Mam nadzieję, że wyczuł, których granic nie przekraczać. W przypadku "Zabójcy" nie spodziewam się przełomowego dzieła, wystarczy, że będzie tak interesujący i barwny jak opowieści pana Szabłowskiego, których miałam okazję wysłuchać podczas spotkań autorskich.
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję. :) Może faktycznie dobre reportaże powstają dzięki polskiej ciekawości świata, zwanej czasem wścibstwem ;) (to chyba Mariusz Szczygieł przyznał kiedyś, że lubi czasem podsłuchiwać przypadkowych ludzi albo podglądać sąsiadów). Jeśli i my mamy w tym jakąś zasługę, tym lepiej. :)