"Nie chcę kogokolwiek swoim pisaniem wzruszać. Staram się pisać tak, by poruszać, wstrząsać. Z takiego poruszenia coś może dobrego wyniknąć, ze wzruszenia najwyżej mokra chusteczka"*
Tak o swoim pisarstwie powiedział w jednym z wywiadów znany i ceniony polski reporter - Wojciech Tochman.
Czy rzeczywiście jego reportaże mogą poruszyć czytelnika, wstrząsnąć nim na tyle, by zechciał się choć przez chwilę zatrzymać, zastanowić nad przeczytanym właśnie tekstem? Na to pytanie mogłam udzielić sobie odpowiedzi czytając ostatnio wydaną przez Wydawnictwo Czarne książkę Wojciecha Tochmana Bóg zapłać.
Jest to zbiór 14 reportaży, z których większość była już publikowana we wcześniejszych jego książkach - Schodów się nie pali oraz Wściekły pies.
Te 14 reportaży to 14 perełek polskiej prozy publicystycznej. To 14 perfekcyjnie wycyzelowanych opowieści o pogmatwanych ludzkich losach. Każda z nich mogłaby być scenariuszem pełnometrażowego filmu, który wzbudzałby całą gamę emocji i po obejrzeniu którego większość widzów mogłaby zakrzyknąć "To było dobre, ale w prawdziwym życiu takie historie się nie zdarzają." A jednak Tochman swoich historii nie tworzy, nie wymyśla, lecz opisuje prawdziwe losy prawdziwych bohaterów. Są nimi zarówno ludzie dobrze znani polskiemu czytelnikowi (Wanda Rutkowska, Tomasz Beksiński), jak i ci, o których do tej pory nie słyszeliśmy, a często nie podane jest nawet ich nazwisko, są dla nas anonimowymi postaciami (jak choćby bohaterowie pierwszego reportażu Bóg zapłać, których znamy jedynie jako On i Ona).
Na dalszą część recenzji zapraszam tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz